Klejnot w purpurze, Warhammer, Przygody, KL

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Klejnot w purpurze

Poniżej chciałbym przedstawić scenariusz utrzymany w konwencji "Wewnętrznego Wroga", traktujący o konfrontacji dwóch, największych w Starym Świecie kultów chaosu. Scenariusz opowiada o zdradzie, wynaturzeniu i bezlitosnej ambicji, która potrafi doprowadzić człowieka do granic jego możliwości. Scenariusz nie należy do opowieści typu "idziemy na przygodę", więc nie polecam do niego bohaterów, którzy znani są ze swych pojedynków ze smokami i innymi paskudztwami, które zdominowały bestiariusz podręcznika do Warhammera.

Przeznaczeniem opowieści jest wniknięcie w głąb ogromnego miasta. Ukazanie jego zepsucia, bezlitosnych porachunków między sługami kultów oraz zbudowanie atmosfery obawy o własne życie.

Zaczynamy...

Nocą, na długim błotnistym trakcie, prowadzącym wprost do Middenheim, powiedzmy od strony wschodniego gościńca, tuż przy jednej z rogatek, nieopodal lasu, bohaterowie znajdują ciało z rozpłataną mieczem głową (nieboszczyk wygląda na bretońskiego szlachcica). Człowiek ów nie jest bynajmniej obrabowany. W pobliżu stoi jego wierzchowiec, juki i sakiewki są pełne, a klejnoty i biżuteria nadal są na swoim miejscu. Czyżby wszystko było w nienaruszonym stanie? Nie - z jednej z sakiewek, zapewne w pośpiechu, ktoś wyciągnął garść złotych monet, bretońskich ludwików, nieuważnie rozsypując resztę w błoto. Lewa dłoń nieboszczyka jest zgruchotana mieczem, w taki sposób, że trzy palce zostały odseparowane od dłoni, z czego jeden z nich, palec serdeczny leży w większej odległości niż pozostałe dwa. Człowiekowi owemu, zapewne, w tak brutalny sposób zdjęto z palca pierścień. W jukach można znaleźć pewien list, mówiący o spotkaniu w Angestag ostatniego tygodnia Vorhexen, w miejscu zwanym "Czerwony Księżyc" w Middenheim, o północy. Jak wynika z listu, nieboszczyk to hrabia Francois De Monsignon, natomiast osoba, z którą był umówiony owej nocy w "Czerwonym Księżycu" to Hergard Meier - radny miasta Middenheim.

Miejscem zbrodni jest stara, podniszczona, wręcz opustoszała, podwójna rogatka mytnicza, w której można znaleźć trzy trupy strażników. Strażnicy zostali zabici zapewne przy pomocy mieczy oraz krótkiej kuszy. Na miejscu zdarzenia bohaterowie znajdą odciśnięte w błocie, ślady trzech koni. Jeden z koni był niepodkuty na jedną nogę, lub najwyraźniej zgubił jedną podkowę, jeźdźcy zaś skierowali się do miasta od strony południowej bramy, gdzie straż miejska skrupulatnie nadzoruje wjazd do miasta, wieśniaków, handlarzy wraz z wozami pełnymi towaru na jutrzejszy wielki targ, sprawdzając po kolei, kto i z czym wjeżdża do miasta.

W chwili najmniej oczekiwanej, kiedy bohaterowie przeszukują rogatkę, zjawia się trzy lub czteroosobowy patrol straży, która na miejscu kaźni bierze bohaterów za sprawców zdarzenia. Strażnicy w afekcie atakują bohaterów, a jeden z nich bez zastanowienia, galopem pędzi do miasta od strony wschodniej, a zarazem najbliższej bramy, po pomoc - pamiętaj, że musi tam dotrzeć. W tym momencie bohaterowie, za sprawą jednego strażnika, którego pamięć jest naprawdę niezwykła, zostaną wyjęci spod prawa. Bynajmniej jest to dość ważny element tego scenariusza. Chcąc nie chcąc podsuwa on bohaterom dodatkową, "mobilizującą" motywację. Rankiem rozpocznie się pogoń za sprawcami nocnego zajścia. Ich twarze zostaną dobrze zapamiętane i już następnego wieczora zostaną rozwieszone listy gończe.

Noc wcześniej do miasta, od strony bramy północnej, traktem wprost z Marienburg'a, wjeżdża czarna, czterokonna kareta, wioząca dwoje osób. Jedną z nich jest piękna kobieta - madame Margot Delacroix. Hrabina to zabójczyni, mająca za zadanie uśmiercić Magistra Magistri kultu "Purpurowej Dłoni". Lecz nim tego dokona musi zdobyć pewien pierścień, który posiada każdy członek tegoż kultu, aby umiejętnie zinfiltrować szeregi kultu i zadać ostateczny cios (pamiętasz Lady De Winter z "Trzech Muszkieterów" ? więc nic nie muszę wyjaśniać). Drugą zaś osobą z karety jest młody szlachcic pochodzący z upadłego i przeklętego rodu - Gotthard von Wittgenstein. Tuż za karetą podąża dwóch konnych. To najemnicy i osobista ochrona madame Delacroix i Wittgenstein'a. Karetą powozi ogromnej postury woźnica, który także jest osobistym ochroniarzem kobiety. Wszyscy są członkami kultu "Jadeitowego Berła" - czcicieli Slaanesha. Kareta posiada charakterystyczny znak na boku. Jest nią pięknie rzeźbiona litera "W".

Pasażerowie zatrzymują się w hotelu Rudolfa i Sigrid Bufflerów, zwanym "Nadzieją" - najlepszym hotelu w całym mieście. Nocą, tą samą karetą, odwiedzają lokal pod nazwą "Czerwony Księżyc", należący do niezwykle tajemniczej persony, pięknej kobiety o nazwisku Eva Dietrich (femme fatale), gdzie spotykają się z innymi, tajnymi członkami kultu "Jadeitowego berła".

Zważywszy na to, iż dzisiejsza noc, to noc Bezahltag ostatniego tygodnia miesiąca Vorhexen, umówione spotkanie martwego szlachcica odbędzie się za dwa dni. Tymczasem jedyny trop prowadzi ku miastu. Wyjęci spod prawa bohaterowie powinni sobie uświadomić jak ważne dla nich jest odnalezienie zabójców, aby zmyć z siebie ciążące zarzuty banicji. Podążając za trzema konnymi w stronę Middenheim, znajdą ich w tawernie "Pod Tonącym Szczurem", gdzie zatrzymali się na noc. To jedyna, w tej części miasta, tawerna z wolnym miejscem na nocleg,
ze względu na renomę i reputację samej knajpy. Jest mała i obskurna. Główna sala barowa to tylko sześć chaotycznie rozstawionych stolików i zasłaniane skórzanymi kotarami loże. Tawerna jest jedną z najgorszych knajp w mieście. Jej piwnice połączone są bezpośrednio z miejskimi kanałami, natomiast pokoje do wynajęcia często ukrywają poszukiwanych przez prawo zabójców i złodziei.

Tymczasem jeden z zabójców wyszedł, chwilę przed tym jak dwóch mężczyzn w czarnych płaszczach (ochrona madame Delacroix), szukając pierścienia rozciągało ciała jego towarzyszy po komnacie w gospodzie. Przed całym zajściem najemnicy pokazali właścicielowi dobrze mu znaną "Brązową Monetę" Karla Franz'a, symbolizującą przynależność do pewnej bardzo popularnej organizacji zabójców i najemników. Ten gest sprawił, że żaden z ochroniarzy właściciela, ani on sam nie powiedzieli nawet słowa. Zachowywali się tak, jakby na górze w komnacie, z której dochodzą przeraźliwe krzyki dosłownie nic się nie działo. Ponad to, właściciel nakazuje dwóm swym gorylom, bardzo szybko i skutecznie wyprowadzić z tawerny nieznajomą dwójkę najemników. Służba szefa w tym czasie zajmuje się porządkowaniem komnaty. W stajni pozostały trzy konie zabójców. Trzeci zniknął wraz z pierścieniem. Najemnicy - zabójcy zabójców, oczywiście zostali przysłani przez hrabinę, która chce zagarnąć pierścień dla siebie.

Kolejnym wydarzeniem okaże się na pewno spotkanie o północy w "Czerwonym Księżycu" z Hergardem Meier'em.
Siedzący w ciemnym kącie karczmy człowiek, ubrany w czarny płaszcz i kapelusz, oczekiwał będzie na pewnego szlachcica nazwiskiem De Monsignon. Po rozmowie z tym człowiekiem i wyjawieniu mu całej historii, gracze będą mogli się dowiedzieć, że zabity szlachcic był oczekiwanym przez zakon Sigmara łowcą czarownic. Hrabia De Monsignon miał zinfiltrować szeregi "Purpurowej Dłoni" i umiejętnie unicestwić kult przy pomocy pewnego bractwa, którego istnienie jest tajemnicą.

Człowiek ten to, podający się za Meier'a, podstawiony członek "Jadeitowego Berła". Szpieg, który ma zmylić bohaterów, a już na pewno ma dowiedzieć się z kim, w ogóle kult "Jadeitowego Berła" ma do czynienia. Wszak pierścień zniknął, list do hrabiego także.

Szpieg przedstawi się jako członek tajnej organizacji założonej przez zakon Sigmara, która jakoby, w zamiarze wykrycia zdrady i przynależności do niebezpiecznych kultów chaosu, infiltruje wszystkie szczeble władzy w Imperium. W każdym razie przedstawi się jako bardzo wpływowy człowiek. Przedstawi bohaterom propozycję odnalezienia pierścienia, w zamian za zrzucenie ciążącego na nich jarzma banicji. Oczywiście wszystko to mówi dla utrzymania pozorów wpływowego człowieka, jakim prawdopodobnie był Hergard Meier. W rzeczywistości człowiek ten to Heinz Schtolz, a jego zadaniem jest zwieść i wyeliminować bohaterów poprzez wciągnięcie ich w pułapkę.

Od czasu tego spotkania bohaterowie stają się celem dla zabójców kultu "Jadeitowego Berła". Bohaterowie tylko przez krótką chwilę będą mogli się zorientować, że coś jest nie tak, jak powinno. Człowiek ów posiada wytatuowane na przegubie nadgarstka znamię, symbolizujące "Jadeitowe Berło" - jaskrawo zieloną różę.

Podczas spotkania, do gospody wejdzie piękna kobieta w otoczeniu młodego, ciemnowłosego szlachcica - oczywiście jest nią nasza zabójczyni, lecz w tym momencie, jeszcze nikt nie ma pojęcia kim ona jest.

To kult "Purpurowej Dłoni" wynajął i posłał trzech łowców nagród, by sprawili, aby łowca czarownic nigdy nie dotarł do Miasta Białego Wilka. Jednak ktoś stanął na ich drodze. Kult niestety nic nie wie na temat zniknięcia wynajętych łowców i pierścienia. Tu bohaterowie powinni uświadomić sobie ingerencję kogoś trzeciego, kim właśnie jest wynajęta przez kult "Jadeitowego Berła" zabójczyni oraz jej towarzysz, który dąży do zorganizowania orgii chaosu z przywołaniem demonicy Slaanesha.

Pewnej nocy pojawia się zaginiony łowca wraz z pierścieniem i opowiada całą historię bohaterom. Prosząc ich o pomoc, przedstawia się jako Ernst Bollmann. Przybywa do nich w obawie przed kultem "Purpurowej Dłoni". Uważa bowiem, iż kult wysłał swoich ludzi, by zatarli ślady, zabijając sprawców napadu na łowcę czarownic, czyli Ernsta i jego dwóch pozostałych towarzyszy. Oczywiście nikt nie wie, kim jest trzecia osoba dramatu, tak bardzo pragnąca zdobyć ów pierścień. To jeszcze nie koniec zabawy. Nazajutrz okazuje się, że w noc spotkania w karczmie w mieście zostały porwane, nowo narodzone dzieci, około dziesięciu. Oczywiście sprawa ta została zlecona przez towarzysza kobiety, który przygotowuje orgię chaosu z przywołaniem demona Slaneesha. Śmierć dziesięciorga dzieci jest ważnym elementem przywołania demona. Na każdym miejscu porwania rodzice znajdowali pozostawioną tam przez porywaczy zieloną różę.

Bohaterowie zapewne bardzo łatwo odnajdą najemników zabójczyni. Niestety ci jednak nie powiedzą nic. Można przy nich znaleźć pewien list, który mieli przekazać synowi grafa Toodbringer'a. List ten ustala potajemne nocne spotkanie na jednym z gościńców poza miastem z gościem o nazwisku Gotthard von Wittgenstein. Jak zapewne się domyślają, list ten nigdy nie trafił w ręce adresata. Na spotkaniu Wittgenstein zapewne zginie, a przy nim można będzie znaleźć zaproszenie na bal organizowany przez pewną szlachciankę - Evę Dietrich w jej lokalu, w dniu, kiedy lokal jest oficjalnie nieczynny. Oczywiście to przyjęcie, bal maskowy, jest przykrywką dla orgii, na którą przybyła licząca się część kultu "Jadeitowego Berła", elita. Tu bohaterowie będą mieli szansę uratować dzieci oraz / lub pochwycić, ewentualnie zabić, zabójczynię.

Przykrywką dla kultu "Purpurowej Dłoni" jest mała i mało popularna Kompania Przewozowa Windhund, na ślad której bohaterowie mogą wpaść przy pomocy przypadku, sprawdzając stajnię, z której pochodziły wierzchowce dwóch najemników zabójczyni (to znaczy niewielkiej litery "W" wypalonej na zadach ich dwóch koni, nadal stojących w stajni w tawernie "Pod Tonącym Szczurem). Najemnicy zabójczyni mieli nakazane wynająć konie w tej kompanii, usunąć sprawców napadu na hrabiego De Monsignon i oczywiście przynieść pierścień, czego nie udało im się osiągnąć. Konie miały zostać porzucone.

Kompania "Windhund" potajemnie przewozi porywane przez członków kultu zwłoki do eksperymentów dla pewnego nekromanty imieniem Salladh-bar. Na dachu budynku można zawsze zobaczyć gołębie. Niby nic, a jednak to gołębie pocztowe, przy pomocy których utrzymuje się kontakt z innymi członkami kultu...

Najlepszym, w tej sytuacji, wyjściem okazuje się zniszczenie kultu "Purpurowej Dłoni", zaraz po tym, jak bohaterowie odnajdą i zabiją zabójczynię oraz rozprawią się z kultem "Jadeitowego Berła". Reszta...w twoich rękach Mistrzu, a wierz mi, że czeka Cię nie lada próba improwizacji, gdyż w tym miejscu scenariusz przestaje być liniowy, a jego wątki rozjeżdżają się w coraz to innych kierunkach...

Odsłaniamy karty...

Po kolei. Wszystko zaczyna się od pewnego zboczeńca.

Od kiedy Gotthard von Wittgenstein opuścił rodzinne ziemie wieść o nim zamilkła. Zapewne do dziś wielu łowców nagród i łowców czarownic gotowych byłoby posłać go pod nóż, albo od razu na rozpalony stos. Jednak do dziś żadnemu się to nie udało. Co się działo z Gotthardem przez wiele lat od zakończenia kampanii "Wewnętrzny Wróg" ?... Cóż. Wiadomo, że w owym czasie przybył do Miasta Białego Wilka, w niedługim czasie przyłączając się do kultu czcicieli Slaanesha. Jednak kim był Gotthard zanim trafił do Middenheim, zanim został członkiem "Jadeitowego Berła"? Nie wiadomo... Nie wiadomo, czy wcześniej posiadał jakiekolwiek inne kontakty z innymi kultami chaosu... Jako dość istotny członek "Jadeitowego Berła" Gotthard postanowił wyeliminować z gry uciążliwy kult "Purpurowej Dłoni", którego intrygi, jak dotąd ściągały na głowy wszystkim pozostałym kultom chaosu tylko nie lada kłopoty. Mobilizacja Wittgensteina objawiła się wynajęciem współnależącej do kultu "Jadeitowego Berła" zabójczyni. Hrabina Margot Delacroix miałaby przy pomocy podstępu wyeliminować Magistra Magistri kultu "Purpurowej Dłoni", zadając w ten sposób ostateczny cios kultowi. Lecz aby dostać się w szeregi Wewnętrznego Kręgu kultu "Purpurowej Dłoni" niezbędny jest pewien pierścień, będący znakiem rozpoznawczym członków Wewnętrznego Kręgu...

Patrząc na sprawę od strony "Purpurowej Dłoni" dowiadujemy się, iż parę miesięcy temu szpiedzy kultu donieśli, iż jeden z członków Wewnętrznego Kręgu został wykryty i zdemaskowany przez łowców czarownic. Wkrótce wylądował na stosie skazany przez Maxymiliana von Boreau, prawą rękę wielkiego inkwizytora ulrykańskiego z Middenheim. Wiadomo też, że należący do niego pierścień zaginął, a następnie wpadł w ręce kolejnego z łowców czarownic, hrabiego Francois De Monsignon. Łowca ten, z racji tego, iż posiada rzadką umiejętność charakteryzacji, dającą mu wprost nieograniczone możliwości infiltracji, został wezwany do Middenheim przez jednego ze świeckich członków zakonu Sigmara, pełniącego funkcje radnego miasta Middenheim oraz współczłonka organizacji tropiącej korupcję wszelkich szczebli władzy miasta. W tym wypadku De Monsignon miał zinfiltrować szeregi kultu "Purpurowej Dłoni", w celu zniszczenia tych czcicieli chaosu. W końcu nie na darmo zdobył ów zaginiony pierścień. Kult "Pupurowej Dłoni" doskonale zdaje sobie sprawę z tego kiedy i jak De Monsignon przybędzie do Middenheim. O dziwo ! "Jadeitowe Berło" posiada te same informacje.

"Purpurowa Dłoń" decyduje wyeliminować hrabiego De Monsignon zanim ten dotrze do miasta. Wynajmuje trzech średnio rozgarniętych najemników, by wykonali zadanie i przynieśli pewien pierścień, który ten zapewne będzie miał na palcu. Kiedy De Monsignon umierał w strugach deszczu, strażnicy stacjonujący w rogatce, przy której zginął hrabia już dawno byli nieżywi. Rogatka okazała się doskonałym miejscem na zasadzkę. Gdy sprawa została zakończona najemnicy wrócili do miasta od strony południowej bramy i zatrzymali się na noc w zatęchłej spelunie, której reputacja odstraszała każdego.

Wittgenstein, wiedząc o zleceniu "Purpurowej Dłoni" postanowił uknuć własną intrygę i pierścień zagarnąć dla siebie. Towarzysząca mu zabójczyni, hrabina Delacroix wysłała za trójką najemników "Purpurowej Dłoni" dwóch swoich, doskonale wyszkolonych zabójców, którzy mieli pozbyć się niczego nie świadomych najemników i przynieść pierścień, który ci wykradli hrabiemu.

Kiedy trójka najemników zatrzymała się w tawernie "Pod Tonącym Szczurem", jeden z nich Ernst Bollmann, przywódca i chwilowy powiernik pierścienia wyszedł na zewnątrz. Kiedy wrócił, komnatę, w której się zatrzymali zastał w stanie porównywalnym z rzeźnią. Nadal będąc w posiadaniu pierścienia zwiał w obawie o własne życie.

Reszta scenariusza została już rozpisana wyżej.

Pozostaje tylko jedna mała informacja, właściwie sugestia. Jeśli Wittgenstein mógł kiedykolwiek należeć do "Purpurowej Dłoni" to wyjaśnia to, dlaczego "Jadeitowe Berło" wie o tak wielu tajemnicach "Purpurowej Dłoni" oraz o każdym jej posunięciu...

Jak zakończy się ta opowieść zależy tylko od Ciebie drogi MG. W końcu to Twoja opowieść...

Świadomie pomijam charakterystyki oraz swoiste dramatis personae opowieści, gdyż nie chcę narzucać nikomu żadnych niechcianych bohaterów niezależnych. Poza tym uważam, że jeżeli ktoś będzie potrzebował dokładnych informacji na temat enpisów może stworzyć je sam. Ja tymczasem mam za zadanie zawiązać ciekawą opowieść, co mam nadzieję udało mi się uczynić. Poza tym, swoistym dramatis personae jest sam tekst szkieletu scenariusza, który opisuje najważniejsze cechy bohaterów niezależnych.

Zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to scenariusz dla każdego, jednak cóż...

Życzę miłej zabawy...

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bloodart.opx.pl
  •