Konspiracje-w-zyciu-polskim, Doboszyński Adam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Adam Doboszyński Konspiracje w życiu polskim
Adam Doboszyński
Konspiracje w życiu polskim
Fragmenty z większej pracy pod tył. „Ustrój narodowy”
II
We wniosku, że udział we wszelkiej konspiracji jest zasadniczo sprzeczny z obowiązkami katolika, leży niewątpliwie jeden z kluczy do zrozumienia naszych czasów. Przyjęcie zasady, że bez konspiracji nie może się obyć żadna działalność organizacyjna - prowadzi automatycznie do zmasonizowania społeczeństwa. Wszelka konspiracja, to swoista masoneria. Nie róbmy kierownikom świata masońskiego przyjemności, wdając się w pożądane przez nich rozważania na temat różnych odłamów masonerii, ich mniejszego lub większego zażydzenia, mniejszej lub większej pointy antykatolickiej. Każdy praktyczny polityk staje co chwila wobec dylematu: czy ta lub owa konspiracja jest rzeczywiście antymasońska, czy też z ukrycia jest kierowana przez masonerię? Odpowiedź bywa niezmienna: Jeśli nawet jakaś konspiracja jest szczerze antymasońska, to jednak wychowując ludzi przy pomocy metod konspiracyjnych przygotowuje grunt pod masonerię.
Nie ma pod tym względem bardziej pouczających dziejów, niż historia Ligi Narodowej w Polsce. Od lat trzydziestu, regularnie co kilka lat, odłamuję się jakiś fiagment qd konspiraeyj narodowych i rzuca się w objęcia masonerii. Tragiczny błąd, polegający na tym, że O. W. P. (tak już manifestacyjnie anty-masoński) utworzono również według tego samego szablonu konspiracyjnego, doprowadził do utraty większości przywódców tej organizacji na rzecz kół obracających się w orbicie wpływów masońskich. Trudno o lepszy przykład, jak dalece f orni a organizacji łączy się z treścią ideową. Organizacje oparte na kośćcu konspiracyjnym będą stale wychowywały przyszłych masonów, choćby akcentowały Bóg wie jak silnie hasła katolickie i antymasońskie. Demoralizujące skutki konspiracji wezmą zawsze górę nad najbardziej nawet wzniosłą ideologią.
LUKA W NAUCZANIU KOŚCIOŁA
Niestety nie zrozumiał tego jeszcze - jak się zdaje - Kościół katolicki, i przez najtrudniejszy okres swego istnienia, od XV po XIX wiek, tolerował w świecie swych wyznawców istnienie konspiracyj, które miały się stać dźwignią Kościoła, a na skutek zawartej w nich contradictio in adiecto - konspiracyj jako narzędzi prawdy i światła - przyniosły bodaj że więcej szkody niż pożytku, mimo olbrzymich zasług indywidualnych i najlepszych chęci ich uczestników. W szczególności zasadniczym błędem taktycznym wydaje się oparcie życia katolickiego w Anglii i Stanach Zjedn. na „masonerii katolickiej”. Są to niewątpliwie pewne ustępstwa, na które poszedł Kościół, podobne do ustępstwa w sprawie pobierania odsetek, o czym pisałem w mej „Gospodarce Narodowej”. Jestem głęboko przekonany, że włączenie przez Kościół do swego nauczania zasady, iż konspiracja jako stała forma organizacyjna (a nie dla celów ściśle doraźnych) jest sprzeczna z etyką katolicką, stałoby się początkiem wielkiej akcji, z której masoneria wyszłaby ostatecznie pokonana. Przeprowadzenie tej zasady w Polsce pozwoliłoby nam przełamać wreszcie ten zaczarowany krąg, w którym bezwładnie kręcą się czynniki katolickie i narodowe, oddając masonerii co chwila wartościowe jednostki, wychowane w tych konspiracjach, które, mając być sztabami akcji antymasońskiej, są w rzeczywistości przedsionkami Świątyni Hirama, przedszkolami dla przyszłych „dzieci Wdowy”.
FRAGMENT Z ROZDZIAŁU „KATOLICKA KONCEPCJA USTROJU”
Zasada ustroju bez konspiracji nie znalazła do tej pory uwzględnienia w nauce Kościoła. Znajdzie się wielu sceptyków, którzy wysnują stąd wniosek, że Kościół nie zdecyduje się nigdy na wysunięcie takiej zasady. Nie podzielam tego zdania, lecz rozumiem, że będzie jeszcze trzeba pewnego czasu przygotowawczej pracy myśli, nim Kościół zdecyduje się poprzeć tę zasadę całą powagą swego autorytetu. Podobnie było z zasadami społecznymi, sformułowanymi w Encyklice „Rerum Novarum”, których ogłoszenie poprzedziło kilkadziesiąt lat solidnej pracy intelektualnej myślicieli katolickich.
KONSPIRACJA JAKO NARZĘDZIE SELEKCJI
We wszystkich społeczeństwach, w których u podstawy wszelkich zbiorowych poczynań leżą konspiracje (jak np. w Pobce do ostatnich czasów), awans społeczny prowadzi z konieczności poprzez konspirację. Przez to sito przedostają się w górę: 1) urodzeni konspiratorzy, 2) karierowicze i hochsztaplerzy, 3) ludzie mniej podatni do konspiracji, którzy się jednak do niej naginają, inaczej mówiąc, którzy pozwalają konspiracji przerobić się na jej kopyto. Sito eliminuje najwartościowsze jednostki, nie chcące iść na kompromis ze swym sumieniem.
Tak zrekrutowana elita wyciska na życiu społecznym specyficzne piętno. Przede wszystkim narzuca swe obyczaje organizacyjne. W społeczeństwach antykatolickich, gdzie wszystkie konspiracje są jednokierunkowe, łączą się one rychło w jeden schemat, co ułatwia zadanie rządzących. Natomiast w społeczeństwie katolickim, istnienie równoległe konspiracyj prokatolickich i antykatolickich oraz form pośrednich prowadzi do praktycznego uniemożliwienia konsolidacji całego Narodu, do rozbicia go na kliki i mafie, do wytworzenia nieprzebytych zapór (pod postacią przysiąg i tajemnic) między ludźmi, którzy skądinąd mogliby się łatwo z sobą porozumieć. Pisząc te słowa miałem lat trzydzieści trzy, a zdążyłem już stracić szereg kolegów i przyjaciół przez to, że z chwilą ich wstąpienia do takiej czy innej konspiracji z naszych stosunków wzajemnych znikała od razu nuta szczerości, bez której nie ma mowy o prawdziwej przyjaźni i owocnej współpracy. Jeśli mimo szybkiego rozszerzania się idei narodowej w Polsce rozbicie Narodu nie maleje, to zawdzięczamy to tej manii konspiracyjnej, skutkiem której przypominamy Czerwonoskórych tropiących się nawzajem na ścieżce wojennej i polujących - w żydowskim interesie - na skalpy swych najbliższych.
Drugi skutek tej selekcji konspiracyjnej, to sztuczny rozdźwięk między elitą narodu a głębiej pojętym katolicyzmem, i chroniczna niemożność wyprowadzenia katolicyzmu w życie społeczne i gospodarcze poza tradycyjną ambonę. Człowiek, który uformował się w łonie konspiracji i przez jej sito przedostał się do hierarchii rządzącej, nie nadaje się na leadera katolickiego społeczeństwa, choćby był nawet żarliwym katolikiem. Jest spaczony, instynkty jego grają inaczej, zawodzi intuicja. Społeczeństwo kierowane przez takich ludzi nie znajdzie w sobie siły do oporu przeciw ukrytym siłom, podgryzającym jego korzenie.
Owocem konspiracyjnej selekcji jest osobliwy typ działacza społecznego, którego zasługi są niewidoczne dla ogółu, który może kroczyć od gaffy do niepowodzenia, od niepowodzenia do wpadunku, od wpadunku do skandalu, a mimo to awansuje w hierarchii jawnej i tajnej, w nagrodę za ślepe wykonywanie poleceń otrzymywanych od nieznanych zwierzchników. Jeśli widzimy kogoś, kto fatalnie nie dorasta do powierzonych mu funkcyj, a mimo to wydaje się nieusuwalny ze stanowiska w oczywisty sposób przerastającego jego zdolności, to możemy być pewni, że jest to człowiek, którego talenty konspiracyjne równoważą jego ujawnione braki. W społeczeństwie opanowanym przez konspiracje odwraca się hierarchia zdolności: jawne uzdolnienia ważą mało wobec tajnych znakomitości. Zupełnie inni ludzie wybijają się, inne są kryteria zasługi i geniuszu. Możliwe, że za sto lat nasi prawnukowie dowiedzą się o rządzących światem w naszej epoce znakomitościach, nieznanych swym współczesnym nawet z nazwiska. Świat konspiracyj ma swych wodzów proroków, swych Mahometów i swych Napoleonów; oni to piszą naszą historię. Zbyteczne dodać, że historia ta pisze się na naszej skórze.
JEDNORODNOŚĆ KONSPIRACYJNA
Istnienie i działalność konspiracyj wyciska piętno na naszej epoce. Był moment (przed rewolucją faszystowską) kiedy dogmat tajnego organizowania ludzi, który uznaliśmy za istotę masonerii, zatriumfował już był na całej kuli ziemskiej. Wszelka zorganizowana działalność ludzka miała, bezpośrednio po Wielkiej Wojnie, swą podszewkę konspiracyjną. Dlatego nie ma bardziej uciesznej; lektury, niż grube tomy, traktujące o ustrojach liberalno-parlamentarnych naszych czasów, w których słowo konspiracja nawet nie figuruje. Jest to zwykłe „bujanie gości”, sport, któremu oddaje się wielu mądrych ludzi, dla celów łatwo zrozumiałych. Jeśli ktoś zachwala czysty system parlamentarny w tej formie, w jakiej funkcjonuje np. jeszcze w Anglii, Francji, krajach skandynawskich i t.d., a nie dodaje, że system taki nie doprowadza automatycznie do rozbicia społeczeństwa tylko dzięki silnej podbudowie masońskiej - ten albo jest niezmiernie naiwny, albo świadomie wprowadza ludzi w błąd. Każda konstytucja tego typu, jak chociażby polska z roku 1921, ma tylko wówczas jakiś sens, jeśli założyć istnienie wspólnoty masońskiej, na której podłożu mogą się rozgrywać bezkarnie walki partyjne, przyjęte już nie jako malum necessarium, ale jako alfa i omega ustroju.
W oparach frazeologii, przesłaniającej sprawy ustrojowe, można łatwo zbłądzić, o ile nie mieć stale na uwadze pewnych prawd zasadniczych. Do takich prawd należy zasada-komunał, że społeczeństwo oparte jest przede wszystkim na współdziałaniu. Rzecz prosta, że współdziałanie to nie powinno nabierać cech wzajemnej adoracji ani mechanicznego posłuchu, i z tego względu ścieranie się z sobą ludzi i opinii jest wskazane; lecz walka taka powinna przebiegać na podobieństwo fal, tworzących się jedynie na powierzchni morza, ale nie wprowadzających w ruch całej masy jego wód, jak się to na przykład dzieje, gdy zaczniemy huśtać wodę w miednicy, co może się rychło skończyć katastrofą - wylania tej wody. Walki ideowe w społeczeństwie nie mogą przekraczać granic takiej właśnie powierzchniowej fali na zasadniczym podłożu współdziałania, bo inaczej społeczeństwo po prostu się rozleci.
Rozumieją to społeczeństwa anglosaskie, Anglia i Stany Zjednoczone, oparte w zasadzie na dwupartyjnym parlamentaryzmie. System ten funkcjonuje (przynajmniej w Anglii) świetnie, lecz po prostu dlatego, że zarówno wszyscy Anglicy, jak i wszyscy Amerykanie, są jednomyślni co do - powiedzmy – 95% problemów życia zbiorowego, i jednomyślność ta wyraża się we wspólnym należeniu da masonerii ludzi obu partyj. Dlatego jest typowo „żydowskim kawałem” przeciwstawwianie społeczeństwa jawnie jednopartyjnego, ale za to bezmasońskiego (faszyzmu, hitleryzmu, bolszewizmu) - społeczeństwom jakoby wielopartyjnym, a w rzeczywistości również jednopartyjnym, tylko że tajnie. Fakt przynależności przywódców konserwatywnych i laburzystów do tej samej konspiracji umożliwia Anglikom rozgrywkę jawną o dzielące ich poglądy na sprawy podrzędnej wagi. Gdyby nie zasiadali przy sobie w loży, a jedynie tylko naprzeciw siebie w parlamencie. Połączone Królestwo (wzgl. Zjednoczo...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]