Kościoły domowe (4), Duchowość, David Servant (PDF)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mile widziane jest drukowanie, kopiowanie, dystrybucja lub
rozsyłanie tego dokumentu w jakikolwiek sposób.
Warunkiem jest zachowanie integralności i niezmienionej
treści oraz nie czerpanie z tego zysków.
(c) 2007 David Servant
Pozyskujący uczniów sługa Boży
Biblijne zasady przynoszenia owocu oraz pomnażania Bożego Królestwa
David Servant
Rozdział czwarty
Kościoły domowe
Kiedy słyszymy o kościołach domowych, często błędnie sobie wyobrażamy, iż to, co odróżnia
je od kościołów tradycyjnych, to tylko wielkość oraz stosunkowo mniejsze możliwości zapewnienia
duchowej „posługi”. Wydaje się nam, że członkowie kościoła domowego nie mogą korzystać z
takiej posługi duszpasterskiej, jaka jest dostępna w kościołach posiadających własne budynki. Jeśli
jednak „posługę” rozumiemy jako środek służący pozyskiwaniu uczniów, pomaganiu im stawać się
podobnymi do Chrystusa i przygotowywaniu ich do służby, to kościoły tradycyjne nie mają tu
żadnej przewagi. Mogą być wręcz w gorszej sytuacji, co wykazałem w rozdziale poprzednim. Z
pewnością w kościołach domowych nie znajdziemy takiej
ilości
różnorodnych
zajęć
, co w
tradycyjnych, niemniej mogą one zapewniać
prawdziwą
duszpasterską posługę.
Niektórzy nie traktują kościołów domowych jak rzeczywiste kościoły, tylko dlatego, że nie
posiadają budynku. Gdyby tacy ludzie żyli przed upływem trzeciego stulecia, odrzuciliby każdy
istniejący wówczas lokalny kościół. A Jezus przecież zadeklarował: „Gdzie bowiem dwóch albo
trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). Nic nie mówił o tym,
gdzie
wierzący mają się zgromadzać. Zagwarantował zaś swą obecność nawet w przypadku, jeśli tylko
dwoje wierzących gromadzi się w Jego imieniu. To, co uczniowie Chrystusa robią czasem w
restauracji, kiedy dzielą się posiłkiem i rozmawiają o Bożych prawdach, nauczając i napominając
się nawzajem, jest w istocie bliższe nowotestamentowemu modelowi zebrań kościelnych niż to, co
się często dzieje w wielu budynkach kościelnych w niedzielny poranek.
W poprzednim rozdziale wymieniłem niektóre zalety kościołów domowych w porównaniu z
tradycyjnymi. Na początku tego rozdziału chciałbym wymienić kilka dalszych powodów, dla
których model kościoła domowego jest bardzo biblijną i bardzo skuteczną alternatywą w osiąganiu
celu, jakim jest pozyskiwanie uczniów. Najpierw chcę jednak zaznaczyć, iż moim zamiarem nie jest
atakowanie kościołów tradycyjnych czy ich pastorów. Są całe rzesze bogobojnych i szczerych
pastorów w kościołach tradycyjnych, którzy czynią wszystko, co jest możliwe w obrębie tych
struktur, aby podobać się Bogu. Co roku przemawiam do tysięcy pastorów, bardzo ich miłuję i
doceniam. Są wspaniałymi ludźmi. A ponieważ wiem, jak niewiarygodnie trudna jest ich praca,
chcę przedstawić alternatywę, która pomoże im unikać wielu porażek, a jednocześnie uczyni ich
bardziej skutecznymi i szczęśliwszymi. Model kościoła domowego jest modelem biblijnym i może
dobrze służyć efektywnemu pozyskiwaniu uczniów i rozszerzaniu Bożego Królestwa. Nie mam
najmniejszych wątpliwości, że pastorzy kościołów tradycyjnych byliby o wiele radośniejsi i
bardziej spełnieni, gdyby posługiwali w środowisku kościoła domowego.
Przez ponad 20 lat sam byłem tradycyjnym pastorem i starałem się jak najlepiej pracować w
oparciu o posiadaną wiedzę. Ale dopiero po kilku miesiącach odwiedzania wielu kościołów w
niedzielne poranki dostrzegłem, co to znaczy chodzić do kościoła jako zwykły członek. Otworzyły
mi się oczy i pojąłem, dlaczego tak wiele osób przejawia w kościele tak niewielki entuzjazm. Tak
jak prawie wszyscy, z wyjątkiem pastora, grzecznie siedziałem czekając na koniec nabożeństwa.
Dopiero potem mogłem wchodzić w interakcję z innymi jako uczestnik, a nie tylko znudzony widz.
To przeżycie było jednym z katalizatorów, które skłoniły mnie do zastanowienia się nad lepszą
alternatywą. Zacząłem więc badać model kościoła domowego. Z zaskoczeniem odkryłem, iż na
świecie istnieją ich miliony, doszedłem też do wniosku, że kościoły domowe posiadają wyraźną
przewagę nad kościołami tradycyjnymi.
Większość pastorów czytających tę książkę nie zajmuje się kościołami domowymi. Rozumiem,
że to co napisałem, może wydawać się radykalne i na początku trudne do przyjęcia. Ale proszę, by
poświęcili nieco czasu i rozważyli moje myśli; nie oczekuję, że przyjmą wszystko z dnia na dzień.
Napisałem to z myślą o pastorach, motywowany miłością do nich oraz ich kościołów.
Jedyny model kościoła przedstawiony w Biblii
Przede wszystkim w czasie powstawania Nowego Testamentu kościoły instytucjonalne,
gromadzące się w specjalnych budynkach, nie były znane. W pierwszym Kościele normą były
kościoły domowe:
Gdy sobie to uświadomił, poszedł do
domu
Marii, matki Jana, zwanego Markiem, gdzie wielu
zebrało się na modlitwie (Dz 12,12).
Nie uchylałem się od niczego, co pożyteczne, od przemawiania i nauczania was publicznie i
po domach
(Dz 20,20).
Pozdrówcie Pryscyllę i Akwilę… także Kościół, który gromadzi się w ich domu (Rz 16,3-5;
patrz także w. 14-15 wspominające przypuszczalnie o dwóch innych kościołach domowych w
Rzymie).
Pozdrawiają was Kościoły Azji. Serdecznie pozdrawiają was w Panu Akwila i Pryscylla wraz
z Kościołem, który zbiera się w ich domu
(1Kor 16,19).
Pozdrówcie braci w Laodycei, Nimfę i
Kościół w jej domu
(Kol 4,15).… do Apii, siostry, do
walczącego razem z nami Archipa i do
Kościoła, który jest w twoim domu
(Flm w.2).
Argumentowano, iż pierwszy Kościół nie wznosił budynków dlatego, że wciąż był w
powijakach. Ale ów okres „niemowlęctwa” trwał przez kilka dobrych dekad, opisanych w Nowym
Testamencie (oraz jeszcze przez ponad dwa stulecia). Jeśli wznoszenie budynków jest oznaką
dojrzałości Kościoła, to Kościół opisany w Dziejach, a prowadzony przez apostołów,
nigdy
nie
dojrzał.
Uważam, że apostołowie nie wznieśli żadnego budynku, ponieważ coś takiego byłoby zapewne
uważane za niezgodne z Bożą wolą, jako że Jezus nie pozostawił takiego przykładu ani polecenia.
On pozyskiwał uczniów nie korzystając ze
specjalnych budynków
, i swoim uczniom kazał robić to
samo. Po prostu
nie widzieli potrzeby posiadania budynków kościelnych
. Kiedy Jezus nakazał
uczniom iść na cały świat i czynić innych uczniami, ci nie myśleli: – Jezus chce, byśmy wznosili
budynki i raz w tygodniu wygłaszali tam do ludzi kazania.
Więcej, wznoszenie specjalnych budowli mogło być uważane za zwyczajne łamanie
przykazania Chrystusa, aby nie gromadzić skarbów na ziemi. Tracenie pieniędzy na coś zupełnie
niepotrzebnego to okradanie Bożego Królestwa ze środków, jakie można by wykorzystać do służby
przemieniającej ludzi.
Biblijne szafarstwo
I tak przechodzimy do drugiej przewagi kościołów domowych nad tradycyjnymi: model
kościoła domowego promuje bogobojne szafarstwo środkami finansowymi członków, co
niewątpliwie stanowi ważny aspekt uczniostwa.
Nie marnuje się pieniędzy na budowanie,
utrzymywanie, wynajmowanie, rozbudowywanie, remontowanie czy ogrzewanie świątyń. W
efekcie zamiast marnować pieniądze na budynki, można je przeznaczyć na dożywianie i odziewanie
ubogich, szerzenie ewangelii i pozyskiwanie uczniów,
tak jak to czyniono w księdze Dziejów
.
Pomyślmy, ile dobra można by uczynić dla Bożego Królestwa, gdyby miliardy dolarów wydawane
na budynki zużyto na szerzenie ewangelii i pomaganie biednym! To prawie niewyobrażalne.
Ponadto, kościoły domowe liczące do 20 członków mogą być pod pieczą
starszych/pastorów/przełożonych pracujących zawodowo, co jest realną możliwością, gdy w
kościele domowym jest kilku dojrzałych wierzących. Takie kościoły nie potrzebują praktycznie
żadnych pieniędzy do swego funkcjonowania.
Biblia, oczywiście, wskazuje, iż starsi/pastorzy/przełożeni
powinni
być opłacani proporcjonalnie
do wkładu pracy, aby ci, którzy poświęcają cały swój czas posługiwaniu mogli z tego żyć (zob.
1Tm 5,17-18). Dziesięć osób w kościele domowym otrzymujących regularne pensje może, dzięki
swoim dziesięcinom, utrzymać jednego pastora na przeciętnym poziomie materialnym. Pięć takich
osób może umożliwić pastorowi poświęcenie połowy swego czasu pracy na służbę.
Przy stosowaniu modelu kościoła domowego pieniądze wydawane na budynki zostają
uwolnione do wspierania pastorów, zatem pastorzy kościołów tradycyjnych nie powinni się
obawiać o swoje stanowiska w przypadku mnożenia się kościołów domowych. To znaczy, iż wiele
mężczyzn i kobiet może zrealizować pragnienie, włożone przez Boga do ich serc, aby w pełni
poświęcić się w służbie dla Niego.
Co z kolei może się przyczyniać do pozyskiwania uczniów.
Oprócz tego kościół domowy, skupiający 20 członków otrzymujących pensje, potencjalnie może
oddawać połowę swych dochodów na dzieło misyjne oraz biednych.
Gdyby kościół tradycyjny przekształcił się w sieć kościołów domowych, swoje zatrudnienie
straciliby pracownicy ekipy administracyjnej oraz osoby dbające o realizację kościelnych
programów, a także te, które prowadzą wyspecjalizowane posługi (na przykład praca wśród dzieci i
młodzieży), o ile nie chcieliby zamieniać swojej dotychczasowej służby, posiadającej znikome
podstawy biblijne, na prawdziwą służbę biblijną. Kościoły domowe nie potrzebują programów dla
dzieci i młodzieży, ponieważ Biblia nakłada taki obowiązek na rodziców, a członkowie kościołów
domowych starają się kierować Biblią, a nie normami tradycyjnego chrześcijaństwa. Młodzież nie
mającą wierzących rodziców można włączyć do kościołów domowych i tam szkolić ją w
uczniostwie, tak jak bywa włączana do kościołów tradycyjnych. Czy nikt się nie zastanawia,
dlaczego w Nowym Testamencie nie ma wzmianki o „pastorach młodzieżowych” czy „pastorach
dziecięcych”? Takie służby nie istniały przez pierwszych 1900 lat chrześcijaństwa. Dlaczego nagle
są ważne teraz, zwłaszcza w bogatych krajach zachodnich?
1.
Patrz „Jesus on Money” pod
Biblical Topics
na stronie
2
. Choć może to brzmieć radykalnie, jedynym rzeczywistym powodem, dla którego potrzebne są budynki, jest brak
liderów, którzy by prowadzili mniejsze kościoły domowe, co jest efektem nieskutecznego szkolenia w uczniostwie
potencjalnych liderów w kościołach instytucjonalnych. Czy to możliwe, by pastorzy dużych kościołów byli winni
niedopuszczania powołanych przez Boga duszpasterzy w swych kongregacjach do służby? I owszem.
3.
W świetle biblijnego modelu – Jezus szkolący dwunastu czy Mojżesz wyznaczający jednego sędziego na 10 osób
(zob. Wj 18,25) – ten stosunek jeden na dziesięciu czy dwudziestu nie powinien być uważany za okrojenie pola
działania pastora. Większość pastorów instytucjonalnych ma pod swoją pieczą o wiele za dużo ludzi, by mogli ich
skutecznie poprowadzić jako uczniów.
4.
Można by też spytać, dlaczego Biblia nie wspomina o „głównych pastorach” „zastępcach pastora” czy „pastorach
pomocniczych”. I znowu, tytuły te tak ważne we współczesnym Kościele ze względu na
jego
strukturę były
niepotrzebne w pierwszym Kościele ze względu na
jego
strukturę. 20-osobowe kościoły domowe nie potrzebują całej
    I wreszcie, sprawa państw biedniejszych, gdzie pastorzy nie są w stanie wynajmować lub
kupować budynków kościelnych bez wsparcia chrześcijan z Zachodu. Niezdrowe tego
konsekwencje są liczne. A fakt pozostaje niezmienny, iż przez 300 lat ten problem w
chrześcijaństwie nie istniał. Jeśli jesteś pastorem w kraju rozwijającym się i twój zbór nie stać na
własny budynek, nie musisz podlizywać się gościowi z Ameryki w nadziei, że „coś ci skapnie”.
Bóg już rozwiązał twój problem. Tak naprawdę nie potrzebujesz budynku, aby skutecznie
pozyskiwać uczniów. Zastosuj model biblijny.
Koniec z dzieleniem rodzin
Kolejną zaletą kościołów domowych jest szkolenie dzieci i młodzieży w uczniostwie. Nieprawdą
jest opinia, rozsiewana obecnie przez kościoły instytucjonalne (zwłaszcza te duże w Stanach
Zjednoczonych), iż zapewniają one wspaniałe programy dla dzieci i młodzieży. Ukrywają jednak
fakt, że znakomita większość dzieci po latach świetnej zabawy, zapewnianej im przez zajmujące się
nimi służby, gdy „opuszcza gniazdo” nie pozostaje w kościele. (Poproście każdego pastora
młodzieżowego o dane statystyczne – powinien je znać.)
Dodatkowo, kościoły posiadające pastorów młodzieżowych i „dziecięcych” stale okłamują
rodziców wmawiając im, że jakoby nie oni odpowiadają za duchowe wychowanie swoich dzieci lub
są do tego niezdolni. Powiadają: – To my zajmiemy się duchowym wzrostem waszych dzieci. To
my jesteśmy wyszkolonymi profesjonalistami.
System taki prowadzi do porażki, ponieważ tworzy cykl coraz większych kompromisów.
Zaczyna się od tego, iż rodzice szukają kościoła, który spodoba się ich dzieciom. Jeśli jadąc do
domu nastoletni Jasio mówi, że dobrze się bawił w kościele, rodzice są zachwyceni, bo utożsamiają
jego dobrą zabawę w kościele z zainteresowaniem sprawami duchowymi. Często ogromnie się
mylą.
Dążący do sukcesu pastorzy chcą, by ich kościoły rosły, zatem duszpasterze od dzieci i
młodzieży często czują presję, by tworzyć „odpowiednie” programy, które dzieciakom sprawią
frajdę. („Odpowiednie” jest zawsze drugorzędne wobec „frajdy” i niekoniecznie oznacza
„prowadzenie dzieci do opamiętania, wiary i posłuszeństwa przykazaniom Jezusa”.) Jeśli malcy
program kupią, naiwni rodzice będą przychodzić (z pieniędzmi) i kościół będzie się rozwijał.
Sukces funkcjonowania zwłaszcza grup młodzieżowych mierzy się frekwencją. Duszpasterze
młodzieżowi robią wszystko, by ich przyciągnąć, co zbyt często oznacza rezygnację z prawdziwej
duchowości. Szkoda pracownika, który dowiaduje się, że rodzice skarżą się pastorowi, iż jego
kazania dla młodzieży są nudne lub surowe.
Jakim błogosławieństwem dla Ciała Chrystusowego byliby pastorzy młodzieżowi, gdyby zostali
liderami kościołów domowych! Posiadają spore umiejętności pracy z ludźmi, świeży zapał oraz
mnóstwo energii. Wielu z nich pracuje z młodzieżą, ponieważ jest to wymagany pierwszy stopień w
zdobywaniu nadludzkich umiejętności, wymaganych do sprawowania później funkcji pastora
kościoła. W większości świetnie potrafiliby prowadzić kościół domowy. To co robią w grupie
młodzieżowej może być bliższe modelowi biblijnemu niż to, co się dzieje w głównym budynku
kościelnym! To samo dotyczy pracowników wśród dzieci, którzy mogą daleko wyprzedzać
większość głównych pastorów, jeśli chodzi o zdolność posługiwania w kościołach domowych,
gdzie wszyscy, z dziećmi włącznie, siedzą w kółku i uczestniczą w spotkaniu, a nawet wspólnie
spożywają posiłek.
Dzieci i młodzież bardziej
naturalnie
jest szkolić w uczniostwie w kościołach domowych. Tam
doświadczają tego, czym jest prawdziwa chrześcijańska wspólnota, mogą zadawać pytania oraz
wchodzić w relacje z osobami w różnym wieku jako członkowie tej samej chrześcijańskiej rodziny.
W kościołach tradycyjnych są stale narażeni na duży show i naukę przez zabawę. Prawie nie
hierarchii pastorów.
doświadczają prawdziwej wspólnoty, za to często stykają się z wszechobecną hipokryzją i tak jak w
szkole, uczą się jedynie interakcji z rówieśnikami.
A co w takim małym zgromadzeniu robić z płaczącymi niemowlakami albo maluchami, które nie
usiedzą na miejscu?
Powinniśmy zawsze cieszyć się ich obecnością, zaś kiedy przysparzają problemów, podejmujmy
pewne praktyczne kroki. Można je na przykład zabrać do sąsiedniego pokoju, by się tam bawiły,
albo dać im papier i kredki do rysowania na podłodze. We wspólnocie kościoła domowego
niemowlaki i dzieci nie stanowią problemu, jaki się normalnie rozwiązuje zostawiając je w szkółce
niedzielnej, pod opieką obcej osoby. Są otoczone miłością ze strony wszystkich członków ich dużej
rodziny. Płacz dziecka w kościele tradycyjnym zakłóca porządek nabożeństwa i przynosi wstyd
rodzicom, czującym na sobie karcący wzrok nieznanych im ludzi. Dziecko płaczące w kościele
domowym znajduje się w otoczeniu rodziny i nikomu nie przeszkadza przypomnienie, iż pośród
nich znajduje się maleńki dar Boga, który wszyscy już brali na ręce.
Rodzice mający kłopoty wychowawcze korzystają z porad innych rodziców. Wszyscy są
przecież ze sobą w szczerych, pełnych troski relacjach. Nie plotkują o sobie nawzajem, jak to się
często dzieje w kościele tradycyjnym, bo się znają i miłują.
Zadowoleni pastorzy
Po dwudziestu latach pastorowania w różnych lokalnych kościołach, po rozmowach z tysiącami
pastorów w różnych częściach świata, z którymi się osobiście zaprzyjaźniłem, mogę chyba
powiedzieć, że coś wiem o pracy pastora w dzisiejszym Kościele. Jak każdy pastor kościoła
instytucjonalnego doświadczyłem „ciemnych stron” tej służby. Chwilami bywało
bardzo
mroczno.
A nawet należałoby użyć słowa „brutalnie”.
Oczekiwania, jakim pastorzy w większości muszą sprostać, w naturalny sposób wywołują
ogromny stres, co czasem nawet rujnuje ich więzi rodzinne. Zniechęcenie pastorów bierze się z
kilku powodów. Muszą pełnić rolę polityków, sędziów, pracodawców, psychologów, organizatorów,
budowlańców, doradców małżeńskich, mówców, dyrektorów, „jasnowidzów” i administratorów.
Często prowadzą zaciekłą rywalizację z innymi pastorami, aby uszczknąć większy kęs
Chrystusowego Ciała. Na pielęgnowanie osobistego życia duchowego pozostaje im niewiele czasu.
Wielu czuje się w swym marnie opłacanym zawodzie jak w pułapce. Ich kościoły są ich klientami,
a jednocześnie pracodawcami. Czasami ci pracodawcy i klienci mogą pastorowi solidnie zajść za
skórę.
W porównaniu z nimi pastorowi kościoła domowego jest naprawdę łatwo. Po pierwsze, jeśli
prowadzi przykładne życie prawdziwego ucznia i naucza bezkompromisowego posłuszeństwa
przykazaniom Jezusa, „kozły” nie będą chciały przyłączyć się do jego grupy. Właściwie już samo
spotykanie się w domach wystarczy, aby odpędzić wielu kozłów. A zatem do pasterzowania
pozostaną mu raczej same owce.
Po drugie, swoje owieczki może miłować i wychowywać na zasadzie kontaktów osobistych,
ponieważ pod swoją pieczą ma tylko od 12 do 20 dorosłych osób. Cieszy się ich prawdziwą
bliskością, będąc jakby ojcem rodziny. Może poświęcać im tyle czasu, ile potrzebują. Kiedy byłem
pastorem „tradycyjnym”, często czułem się samotny. Nie mogłem z nikim z kościoła nawiązać
bliskich więzi, aby inni nie czuli się urażeni, że nie włączyłem ich do wąskiego grona swych
przyjaciół albo nie zazdrościli tym, którzy się w tym gronie znaleźli. Tęskniłem za prawdziwą
bliskością z innymi wierzącymi, ale nie mogłem ryzykować ponoszenia kosztów wiążących się z
pozyskaniem bliskich przyjaciół.
W rodzinnej atmosferze kościoła domowego pastor w naturalny sposób żyje tak, by niczego nie
ukrywać przed członkami, jest bowiem ich przyjacielem a nie aktorem na scenie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bloodart.opx.pl
  •