Klavan Andrew - Nikomu ani słowa-1, eboki z tableta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Andrew Klawan
Nikomu ani słowa
Przełożył Jacek Mikołajczyk
Książkę tę dedykuję Richardowi Friedmanowi
P
ODZIĘKOWANIA
Chciałbym wyrazić głęboką wdzięczność następującym
osobom:
doktor Maureen Empfield i doktorowi Howellowi
Scharge’owi za hojność, z jaką podzielili się ze mną
spostrzeżeniami na temat chorób psychicznych, administracji
szpitali psychiatrycznych, stosowania leków antypsychotycznych i
tak dalej;
Timowi Scheldowi, jednemu z najlepszych i najbardziej
rozchwytywanych nowojorskich dziennikarzy radiowych, za to, że
pomógł mi dostać się do pewnych niedostępnych zazwyczaj
miejsc;
doktorowi Richardowi Scofieldowi za życzliwość, z jaką
udzielił darmowych porad lekarskich moim fikcyjnym bohaterom;
mojej żonie, Ellen, jak zawsze za cierpliwość i pomoc w
redakcji.
P
ROLOG
Mężczyzna zwany Jajem
Trudno było znaleźć odpowiednie mieszkanie, więc
zamordowali starszą panią. Mężczyzna zwany Jajem zapukał do jej
drzwi. Miał na sobie zielony kombinezon, przez co wyglądał na
hydraulika. Maxwell trzymał się z boku, poza zasięgiem judasza w
drzwiach staruszki. Także był ubrany w zielony kombinezon, ale w
żadnym razie nie wyglądał na hydraulika. Nikt nigdy nie
otworzyłby drzwi, by wpuścić do mieszkania Maxwella.
Za to Jajo prezentował się przyzwoicie. Był młodym
mężczyzną o okrągłej, gładkiej twarzy. Miał proste brązowe
włosy, które opadały mu na czoło, układając się w szelmowską
grzywkę. Jego uśmiech tryskał inteligencją, a oczy były życzliwe i
bystre.
Starsza pani nazywała się Lucia Sinclair. Usłyszawszy
pukanie Jaja, zawołała przez drzwi:
– Kto tam?
Miała wysoki, cienki głos. Mocny kobiecy głos. Nie
spodobał się Jajowi. Dawno temu, w Jackson Heights, kiedy
jeszcze był dzieckiem, pracował w soboty dla sieci supermarketów
jako dostawca. Lucia Sinclair mówiła podobnym głosem jak
kobiety, które polecały mu wtedy zanosić torby z zakupami do
kuchni. Czasem nawet na niego nie patrzyły.
– Hydraulik – zawołał miłym głosem Jajo.
Usłyszał dźwięk odsuwanej przesłonki judasza. Poczęstował
oko Lucii Sinclair pogodnym uśmiechem.
– Przysłał nas Rick – powiedział. – W łazience na dole u pani
Welch woda spływa po ścianach. Zastanawiamy się, czy w pani
mieszkaniu nie pękła gdzieś rurka.
Usłyszał, jak zamyka się judasz. A potem jak przesuwa się
końcówka łańcucha. Spojrzał na Maxwella. Ten uśmiechnął się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]