Klemp Edward - Okultyzm. Ukryta strona życia,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

EDWARD KLEMP

OKULTYZM

(wyd orygin. 1977)

 

***UKRYTA STRONA ŻYCIA***

C

ZYT

AMY ŚW

IAT ODWR

OTNIE I MÓWI

MY ŻE NASZWODZI

 

SPIS TREŚCI:

Przedmowa Autora

Rozdział I. Pierwiastki żywego człowieka

Rozdział II. Umysłowość

Rozdział III. Aura ludzka – Znaczenie barw aury

Rozdział IV. Analiza – samoanaliza

Rozdział V. Dynamika myśli

Rozdział VI. Przenoszenie myśli – telepatia

Rozdział VII. Jasnowidzenie

Rozdział VIII. Magnetyzm

Rozdział IX. Spirytyzm

Rozdział X. Rozwój sił psychicznych

Rozdział XI. Reinkarnacja

Rozdział XII. Prawo karmy

Rozdział XIII. Droga do poznania tajemnic okultyzmu

Zakończenie

Bibliografia              

 

 

Przedmowa Autora

W roku 1945 rozpoczęta się nowa epoka – epoka energii atomowej, która stworzyła nie tylko rewolucję pojęć w fizyce, ale nauczyła ludzkość również nowego pojmowania zjawisk świata.

W świetle tych wielkich odkryć mogłoby niektórym wydawać się, że na drodze badań fizycznych uda się ludzkości poznać wszystkie prawa i tajemnice natury, rządzące wszechświatem, i dojść w ten sposób do prawdy i szczęścia, którego przecież każdy pragnie.

Wiemy jednak, że nie zawsze wielkie odkrycia przyczyniają się do szczęścia. Udowodniła to II Wojna Światowa, w której energia atomowa została użyta w złym celu i przyniosła śmierć wielu ludziom, i to nawet jeszcze długo po zakończeniu wojny.

Pomijając jednak sprawę stałego potencjalnego niebezpieczeństwa, wynikającego z odkrycia energii atomowej, warto sobie zadać pytanie, czy ludzkość w ogóle może się spodziewać rozwiązania wszystkich dręczących ją pytań i problemów na drodze odkryć fizycznych. Na to pytanie odpowiada nasz znakomity fizyk i matematyk prof. Arkadiusz Piekara w książce pt. „Fizyka stwarza nową epokę", w której tak to ujmuje:

„Gdyby kiedyś, w odległej przyszłości, nauka w swym rozwoju doszła do takiego doskonałego stanu, że byłaby w możności odpowiedzieć na wszystkie dręczące pytania, dotyczące istoty otaczającego nas świata, wówczas zniknęłyby, jako zbyteczne, wszystkie światopoglądy: a więc materialistyczny i spirytualistyczny, realistyczny i sensualistyczny (odbierany zmysłami) itd. Pozostałby jeden jedyny „ światopogląd naukowy", będący sumą wyników owej doskonałej wiedzy. Uczeni nie mieliby co robić i dla zabicia nudy obmyślaliby sobie nowe intelektualne rozrywki. Pozostałaby prawdopodobnie jedna prawdziwa religia, której dogmaty oczywiście byłyby w zupełnej zgodzie z nauką. Kto by wyznawał inny światopogląd, inną religię – uchodziłby za człowieka nienormalnego. Wiemy jednak, że ten doskonały, a może nawet nudny stan nie zaistnieje nigdy na świecie; jest on bowiem nie tylko niemożliwy, ale i niedorzeczny. Bo gdyby nawet nauka doszła do swego idealnego stanu, w którym wszystkie możliwe osiągnięcia zostałyby dokonane i w którym na każde, z sensem postawione pytanie, znalazłaby się zadowalająca odpowiedź – to okazałoby się, że nauka osiągnęła granice, których  przekroczyć nie jest w stanie – granice, które już dzisiaj znamy. Granice te zakreśla zasada nieoznaczoności  za pomocą stałej Plancka „h".

A więc, nauka ma zakreślone granice, których nigdy nie przekroczy – ale wyrazu „nigdy" nie powinno się jednak nigdy używać, więc powiem ostrożniej: tak długo, jak długo do badania otaczającego nas świata używać będziemy metody, którą dzisiaj określamy mianem naukowej, metody opartej na postrzeganiu zmysłami i na stosowani logiki ludzkiej. „No, to chyba zawsze tak będzie „ – pomyśli Czytelnik. I ja, jako naukowiec, tak myślę, ale zasadniczo nie jest wykluczone, że w przyszłości powstanie nowa metoda poznawania". Takie inne metody poznawania zjawisk świata już istnieją, i to od czasów bardzo dawnych, ale opierają się one nie tylko na uznanych pięciu zmysłach i logice, ale bardziej na intuicji i wyższych pierwiastkach duszy człowieka. O tych metodach będzie mowa w tej książce, która traktuje  0 okultyzmie, nauce bardzo starej i bardziej znanej w dawnych czasach aniżeli w czasie obecnym, zadufanym w rozum i wyniki doświadczeń laboratoryjnych.

Co oznacza słowo „okultyzm" – można w przybliżeniu dowiedzieć się nawet z małej polskiej encyklopedii. Encyklopedia ta określa okultyzm (z łacińskiego occultus – – ukryty, tajemny) jako wiarę w istnienie zjawisk i właściwości o charakterze nadprzyrodzonym (np. jasnowidzenie, telepatia, mediumizm), dostępnych tylko nielicznym osobom.

Bardziej prawidłowo ujął to zagadnienie „Lexikon Meyera" z 1899 r. W tym leksykonie okultyzm został określony jako nauka tajemna o dotychczas tylko częściowo jeszcze zrozumiałych przejawach życia duszy, takich jak hipnoza, telepatia, jasnowidzenie itp. – dla których wyjaśnienia niektórzy uważają za wystarczające znane siły natury, podczas gdy inni odwołują się do sił tajemnych.

Okultyzm w tym leksykonie został słusznie ujęty jako nauka, tak jak nauką jest psychologia (greckie psyche = dusza i logos = słowo), która również traktuje o przejawach i zjawiskach duszy. Określenie okultyzmu jako „wiary w istnienie zjawisk nadprzyrodzonych" jest co najmniej przesadą, gdyż nie można takich zjawisk jak np. telepatia czy .magnetyzm ludzki lub zwierzęcy zaliczyć do zjawisk nadprzyrodzonych, skoro w tych dziedzinach zrobiono już tyle doświadczeń i dalej przeprowadza się je z dobrymi wynikami -ani tym bardziej nie można ich zaliczyć do zagadnień wiary, skoro pod pojęciem „wiary" rozumiemy wyłącznie związek duchowy, jaki zachodzi między Bogiem a człowiekiem, a więc takie zagadnienia, których rzeczywiście naukowo ani laboratoryjnie badać nie możemy. Dla rozwoju okultyzmu nowoczesna wiedza nie stanowi absolutnie żadnej przeszkody. Przeciwnie, dużo zagadnień z nauki okultyzmu jesteśmy już w stanie naukowo zbadać i uzasadnić. A warto tą nauką się zająć, gdyż nie ma chyba takiej dziedziny życia, w której ta olbrzymia wiedza nie miałaby zastosowania. Jednak podczas gdy do przyswojenia sobie wiadomości z ogólnie uznanych nauk wystarcza nawet średnie uzdolnienie, dobra pamięć i logiczne myślenie, to w okultyzmie od samej wiedzy ważniejsze są osobiste zdolności intuicyjne oraz wartości moralne.

Dla Polaków zachętę stanowić może fakt, że nasz naród ma pewne walory w tej dziedzinie w stosunku do innych narodów. Wynika to z prawa dziedziczenia sił psychicznych.

Wiadomo, że na Zachodzie, np. we Francji, Włoszech, Hiszpanii i w Niemczech w przeciągu pięciu wieków średnich spalono i stracono pod zarzutem uprawiania magu miliony ludzi o wybitnych nieraz zdolnościach psychicznych. Polaków natomiast cechowała zawsze duża tolerancja w sprawie przekonań. Uwzględniając więc mniejsze podówczas zaludnienie, łatwo wywnioskować, że narody zachodnie znacznie osłabiły swoje zdolności okultystyczne.

Natomiast w krajach wschodnich i azjatyckich władcy absolutni z zasady tłumili samodzielność myśli, stosując system nacisku wobec poddanych. Polska i Wielkie Księstwo Litewskie wciąż przygarniały różnych zbiegów politycznych i inne tzw. „niespokojne duchy" z Zachodu i Wschodu, którzy na skutek swojej działalności zmuszeni byli opuścić swoją ojczyznę. Do takich np. należał kronikarz Gall Anonim. Później wielu zbiegów politycznych dostarczała inkwizycja, rządy carów i reformacje.

0 predyspozycji narodu polskiego do wiedzy okultystycznej mogą świadczyć dowody z historii. Wiadomo nam, że jeszcze za czasów piastowskich w wojnach z Niemcami prawie zawsze mieliśmy mniejszą ilość żołnierzy, gorsze uzbrojenie i mniej środków pieniężnych, a nawet słabszą znajomość sztuki wojennej. To samo działo się za Jagiellonów i w późniejszych wojnach.

Jaka więc przyczyna równoważyła te różnice, a nawet przechylała szalę zwycięstwa na korzyść Polaków? Tą przyczyną była, jest i będzie siła psychiczna. Objawiała się ona w temperamencie, w brawurowej odwadze, przebiegłości i fortelach, opartych na intuicji i wyczuciu psychologii wroga. W wojnach moskiewskich stale walczono jeden przeciw kilku, a nawet kilkunastu. W walkach z Tatarami, Turkami i innymi narodami było podobnie.

Mogą co prawda paść zarzuty, że również w Polsce tracono i palono na stosach ludzi oskarżonych o uprawianie czarów. Były to jednak wypadki sporadyczne i chociaż od XIV wieku stale docierały do Polski echa o działalności inkwizycji, to aż do połowy XVI wieku nie zajmowano się u nas zasadniczo sprawami czarów. Przeciwnie, Akademia Krakowska słynęła w ówczesnych czasach z rozwoju astrologii i alchemii oraz z literatury magicznej czarnoksiężników. Słynny Faust podobno sam ukończył wydział magiczny w Krakowie około roku 1506. Kazimierzowi Jagiellończykowi postawiono horoskop astrologiczny w roku 1427. Na dworach Zygmunta Augusta i Stefana Batorego uprawiano „czary". Anonimowy autor dziełka „Thesarus magicus domesticus" praktykował jako „czarnoksiężnik" przez 37 lat.

Można jeszcze przytoczyć dużo innych przykładów, potwierdzających predyspozycje Polaków do wiedzy okultystycznej -między innymi i to, że naród nasz jest mniej materialistyczny niż inne narody. Tę samą myśl wyraża nasz słynny filozof Hoene-Wroński (Polska Mesjanistyczna), który przypisuje Polsce nawet specjalną misję w Europie.

Przemawia za tym również szczególnie głęboko zakorzeniona w sercach narodu wiara.

Brak rezultatów w osiąganiu wiedzy okultystycznej polega głównie na nieświadomości, względnie na błędnie obranym kierunku działania, a nie na braku sił psychicznych. Każda jednostka jest zdolna do uczucia, a ono jest tą siłą, którą osiąga się rezultaty.

Ważne są również osobiste zdolności nadawcze i odbiorcze. I tu są tacy, którzy twierdzą, że zdolności nadawcze mogą mieć wszyscy po prostu przez działanie myśli, a tylko niektórzy posiadają zdolność odbiorczą. Jest to pogląd mylny, bo każdy normalny człowiek, który mówi, potwierdza przez to, że posiada zdolność odbiorczą. Już dziecko odnajduje znaczenie każdego słowa w myśli wymawiającego je, a na przykład uczenie się języka obcego polega nie tylko na pamięci, ale na zdolności kojarzenia myśli ze słowem.

Znane jest przysłowie „O wilku mowa, a wilk tu", bo przecież tak często się zdarza, że osoba, o której się myśli, sama przychodzi lub w inny sposób daje znać o sobie. Przykłady te wyjaśniają, że przy świadomej pracy w kierunku tak nadawczym, jak i odbiorczym, i przy poznaniu praw, które rządzą tymi zjawiskami -można osiągnąć efekty lepsze i bardziej niezawodne niż na przykład drogą przekazów radiowych. Ale te efekty to przecież tylko jeden dodatkowy zmysł – zmysł telepatyczny, a do okultyzmu prowadzi poznanie co najmniej dwunastu zmysłów, po opanowaniu których zaczyna się rozwijać rzeczywisty światopogląd.

Jeżeli na przykład porównamy nasze wrażenia ze świata zewnętrznego z wrażeniami, które odbiera niewidomy, to łatwo zrozumiały, nad czym warto pracować i co nam może dać poznanie tzw. wiedzy tajemnej.

W opanowaniu tej wiedzy można wybrać kilka metod i różne drogi. Selekcja nastąpi sama, gdyż każda metoda, która z początku jest niezbędną dla osiągnięcia chociażby częściowego rezultatu, z czasem okaże się już zbędną, szczególnie dla uzdolnionych.

W średniowieczu i starożytności dla poznania tajemnic świata i wiedzy ukrytej posługiwano się często różnymi środkami pomocniczymi, takimi jak zioła lub narkotyki. Tego naśladować nie warto! Filozofii indyjskiej, chińskiej lub innej starożytnej również nie należy ślepo naśladować! Może i miał rację Radia Jogi – Ramakriszna, który twierdził, że: „Jak nie wykarmisz lwa sianem, tak nie nauczysz jogi Europejczyka". A znowu nowoczesna metapsychologia i parapsychologia tak daleko odbiegły od osiągnięć hinduskich, że są one mało przydatne dla poznania okultyzmu. Moc mamy w nich takich twierdzeń jak identyfikowanie mózgu i duszy, mózgu i rozumu itp.

Nie można oczywiście twierdzić, że nauki te nie są w stanie osiągnąć postępu, ale twierdzić można, że w stosunku do starożytności cofnęliśmy się w nich znacznie. Nawet obecna filozofia nie jest już tą siłą twórczą, jaką była w starożytności, bo wtedy opierała się ona głównie na intuicji i wnioskach z duchowego rozumowania, podczas gdy obecnie dominuje spekulacja, która nie upraszcza myśli, lecz raczej je gmatwa. Rzeczywista kultura tam tylko może mieć miejsce, gdzie twórczym jest d u c h! Podstawą dla tworzenia zasad i wprowadzania ich w czyn powinno być kształcenie uczucia i woli.

Mniej pracy mechanicznej, mniej wyrobienia, a więcej intuicji – to jest to, czego nam najbardziej potrzeba dla osiągnięcia każdego rezultatu. Praca jest również dźwignią uszlachetniającą człowieka, ale pod warunkiem, że jako podłoże ma pierwiastek miłości bliźniego.

Nic bez przyczyny się nie dzieje i nic nie powstaje-wszystko ma swoje źródło w myśli... Piękno to harmonia, to duchowe i mechaniczne udoskonalenie, to geometria doskonałości kształtów, to zarazem właściwa twórczość. „Dusza człowieka – to mikrokosmos, który razem z ciałem jego sięga swoim embrionalnym rozwojem głęboko w prakorzenie życia organicznego. I nie regularne funkcjonowanie rozumu, lecz swoboda i naturalna gra wszystkich zdolności duszy wytwarzają ów daleko naprzód i wstecz sięgający wzrok, który ześrodkował w sobie najgłębszą wiedzę i który nieustannie patrzy w głąb zagadki".

Nauka i teorie jogów, chociaż świadomie dążą do celu, nie muszą być dla nas ostatecznym wzorem, gdyż słabym ich punktem jest pogarda dla materii, poprzez którą również wiodą drogi do poznania wszechświata. Mistyka natomiast, chociaż wyraża i wytwarza siłę z uczucia, sama jednak jest niezdolna do czynu i zbyt bierna w swej poezji. Natomiast tzw. nauka ścisła daje co prawda materialne podstawy i możliwości sprawdzania ich, lecz brak wiary i nieufność do danych pochodzących ze świata niematerialnego powodują jej zacofanie.

Połączenie obydwu tych dróg powinno stworzyć najlepsze wzajemne uzupełnianie się. Autor unika wszelkich uprzedzeń i tendencyjności, tak charakterystycznych dla wielu obecnych nauk, z wyjątkiem tych wypadków, gdzie trzeba przeciwstawić się wyraźnej chęci podkopania autorytetu wiary, świadomemu przekręcaniu faktów lub lekceważeniu czynników etycznych.

Inaczej zresztą być nie może, gdyż bez wiary i etyki – na kłamstwie i złej woli – nic dobrego zbudować nie można, a w okultyzmie można najwyżej dojść do bardzo ograniczonych rezultatów, na przykład hipnotycznych, jak to ma miejsce w czarnej magii – takie jest prawo przyrody!

Uznaną przez niektórych dewizę: „Nie sprzeciwiać się złu", również uważam za niedobrą i za niemoralną zasadę postępowania, zresztą niezgodną z duchem humanizmu. Nie naszą jest co prawda sprawą osądzać zło i być sędzią bliźniego, ale powinniśmy przynajmniej okazać mu pomoc w usunięciu zła.

Celem książki jest przygotowanie Czytelnika do samodzielnej pracy okultystycznej. Książka nie zawiera recept do uchylania nasion – stwierdza ona raczej, że takowe istnieją. Każdy je w sobie posiada.

Są ludzie, którzy w wyniku wielu walk wewnętrznych i przeżyć stoją już na tak wysokim poziomie etycznym, że niewiele im potrzeba, by „przejrzeli" – na przeszkodzie stoi jedynie pesymizm i brak wiary w siebie. Osiągnięcia są zależne od pracy, ale nie mechanicznej, lecz duchowej. Potrzeba do tego również ambicji, która (choć czasami jest destrukcyjna) w tym jednak przypadku ma być bodźcem do wysiłków. Kto nie ma ambicji, ten niech lepiej nie zajmuje się okultyzmem, gdyż i tak niczego nie osiągnie.

Istnieją dwie drogi postępowania: jedna-czynu i zmierzania do doskonałości, druga – biernej wegetacji na wzór roślin, zależnych od kaprysów otoczenia. Jedna prowadzi do postępu, druga powoduje zastój.

Jako przykład braku postępu, na przykład w medycynie, można podać fakt, że dotychczas stosuje się jeszcze przy operacjach sztuczne środki usypiające, między innymi nawet bardzo szkodliwy chloroform, podczas gdy od mniej więcej stu lat do operacji stosowano już sen somnambuliczny, wywołany drogą hipnozy.

Tylko niechęć kastowa i słabość etyczna są przyczyną nie stosowania snu hipnotycznego. O szkodliwości przesądów mogą przekonać Czytelnika fakty podane nawet przez prasę. Otóż jeden z dzienników donosił, że bandyci uśpili w pociągu kobietę w celach rabunkowych.  Odwieziono somnambuliczkę do szpitala i tam w przeciągu czterech dni budzono nieszczęśliwą kobietę różnymi środkami sztucznymi. Znacznie prościej i bez szkody dla zdrowia byłoby zwrócić się do któregoś ze znanych hipnotyzerów, ale nie pozwalała na to pycha lekarska.

Większość ludzi chce mieć stale na wszystko gotową odpowiedź, bezwzględną i prawdziwą, i nie zastanawia się nawet, skąd ją może otrzymać. „Filozofia, jeżeli nie może odpowiedzieć na wiele pytań, posiada przynajmniej tę wartość, że stawia nowe pytania, które czynią świat bardziej ciekawym i odsłaniają sprawy dziwne i obce, leżące tuż pod powierzchnią najzwyklejszych nawet rzeczy, spotykanych w życiu codziennym".

Odpowiedź na wiele pytań często łatwiej odnajdujemy w sobie samych, gdyż była ona tam już przedtem gotowa. Wymaga to jednak pracy nad sobą, dużego skupienia uwagi i wytworzenia myśli krytycznej. Należy pobudzić podświadomość, która rejestruje każdy szczegół i od czasu do czasu przejawia już opracowany materiał. Musi tu również dojść do głosu ważny czynnik, którym jest uczucie.             

 

 

 

Rozdział I:

Pierwiastki żywego człowieka

Wiemy, że poszczególne nauki posługują się różnymi dowodami. Najwięcej uznania budzą dowody z przeprowadzonych doświadczeń oraz dowody matematyczne. W niektórych naukach korzysta się z analogii lub logicznego rozumowania i wnioskowania, a wreszcie w nauce religii operuje się dogmatami, które trzeba przyjmować „na wiarę", bez możliwości sprawdzenia.

Okultyzm, który głównie traktuje o zjawiskach świata niematerialnego, musi oczywiście w wielu wypadkach również odwoływać się do twierdzeń dogmatycznych. Nie powinno to jednak nikogo odstraszać, gdyż twierdzenia te są dogmatami tylko dla początkujących. W miarę wgłębiania się w nauki okultyzmu uczeń stopniowo sam będzie mógł się przekonać o słuszności przyjętych twierdzeń – i to, co przyjął „na wiarę" ,stanie się dla niego jasne i pewne, bez komentarzy. W podobny zresztą sposób przyjmujemy większość danych z różnych nauk, przy czym nawet nie odczuwamy potrzeby sprawdzania tych danych. Okultyzm daje więc więcej szans dla potwierdzenia zdobytej wiedzy niż każda inna nauka, wszystko bowiem, czego naucza okultyzm, może każdy sam zbadać i „zobaczyć" – pod warunkiem jednak, że wykształci w sobie szlachetne uczucia, odpowiednio wielkie siły psychiczne i wysoki poziom moralny.

Zanim to jednak osiągnie, uczeń musi wyrobić w sobie następujące cechy: skupienie uwagi oraz wytrwałość i cierpliwość. Wyrobiwszy w sobie te cechy, również Czytelnik może być pewny rezultatów swoich zamierzeń, bez względu na wielkość tych zamiarów, bo te proste podwaliny stanowią już pewną zdobycz, gdyż zapewniają rozwój silnej woli, własnego opanowania i są pomocne we wszelkich postanowieniach.

Ideałem byłby stan, który w następujący sposób określa Swami Wiwekananda: „Człowiek ten jest idealny, który wśród największej ciszy i w skupieniu znajduje najintensywniejszą czynność i wśród intensywnej działalności znajduje ciszę i samotność pustyni. On zdobył tajemnicę samoopanowania, on ma władzę nad sobą. On kroczy po ulicach miasta, z jego gwarnym zgiełkiem, ale umysł jego jest spokojny, jak gdyby znajdował się w pieczarze, dokąd żaden dźwięk nie dolata – i pracuje w napięciu". Filozofia ezoteryczna dzieli człowieka na siedem pierwiastków. Najwyższym jego pierwiastkiem jest „jaźń". Stanowi ona iskrę Bożą-zgodnie ze słowami Pisma Świętego: „Bóg znajduje się wszędzie i na każdym miejscu".

Najniższym pierwiastkiem człowieka jest jego ciało fizyczne.

Podział na siedem pierwiastków stanowi nasz mikrokosmos. Przedstawia się on w uproszczeniu następująco:

1. CIAŁO FIZYCZNE – albo: MATERIA FIZYCZNA; STHULA BHUTA; CHAT.

2. CZUCIE – albo: KAMA; ŻĄDZA; PORAGNIENIE; CIAŁO ASTRALNE; KA

3. SIŁA ŻYCIOWA – albo: ENERGIA; PRANA; CIAŁO SIDERYCZNE; ANCH.

4. ROZUM INSTYNKTOWY– albo: INTELEKT ANALITYCZNY; UMYSŁOWOŚĆ; MANAS NIŻSZY; HATI.

5. INTELEKT – albo: DUSZA NIE§MIERTELNA; MANAS; BAI.

6. PIERWIASTEK DUCHOWY-albo: ROZUM DUCHOWY; INTUICJA; BUDDHI; MĄDROŚĆ; CHCYBI.

7. JAŹŃ – albo: DUCH; SPIRIT; MAHATMA; WIELKA DUSZA; ATMA; KON.

W powyższym podziale podano dla każdego pierwiastka po kilka różnych nazw, używanych przez różnych autorów dla określenia tych samych pierwiastków.

Filozofia indyjska określa te pierwiastki również jako „płaszczyzny", „strefy" lub „sfery", podobnie jak astronomia dzieli atmosferę okołoziemską na: ekosferę, troposferę, stratosferę,

jonosferę, a powyżej niej na magnetosferę itd. Powiedzieliśmy już, że wszystkie pierwiastki razem stanowią mikrokosmos człowieka, z tym że najbardziej zmaterializowana strefa występuje u niego na zewnątrz, a coraz bardziej uduchowione strefy tworzą jego duszę, z jej centrum, którym jest czysty duch, tworzący naszą prawdziwą i istotną „jaźń" (którą będziemy również określać czasami pojęciem „ja"). Z tego podziału, nawet bez bliższego omówienia, można już wyciągnąć bardzo prosty wniosek, że przeciętny człowiek nie jest w stanie zbadać swoim rozumem wszystkich pierwiastków, składających się na jego całość. Rozumem swoim może on najwyżej sięgnąć do sfery intelektu i objąć nim wszystkie niższe pierwiastki (od 1 do 4) aż do sfery fizycznej.

Od przeciętnego człowieka różni się jednak człowiek uduchowiony tym, że otrzymuje impulsy i inspiracje od pierwiastka duchowego (6) -drogą intuicji. Siódmego pierwiastka-którym jest sam duch i który składa się na „jaźń" człowieka – człowiek nigdy nie zbada i stanowić on będzie dla niego wieczną tajemnicę w fazie życia ziemskiego.

Wyraża to pięknie św. Augustyn słowami: „Nikt z ludzi nie wie, co jest człowieczego – jeden duch człowieczy, który w nim jest. Jednak jest coś w człowieku, czego nie wie sam duch człowieczy, który w nim jest. Ty zaś, Panie, który stworzyłeś jego, wiesz wszystko!"

Rozpatrzmy teraz kolejno wszystkie pierwiastki człowieka, rozpoczynając od najniższego i najbardziej nam znanego.

Ciało fizyczne

Ciałem fizycznym u człowieka jest zasadniczo to, co pozostaje po jego śmierci. My jednak w naszych rozważaniach będziemy mówili głównie o ciele fizycznym żywym, organicznie czynnym, które według filozofii indyjskiej powinno stanowić świątynię dla żywego ducha.

Ciało posiada trzy stopnie materializacji. Jego podstawę stanowi szkielet, składający się z materiałów stałych, najmniej żywych. Wszystkie inne składniki ciała charakteryzują się już

większym życiem, a z nich najbardziej ożywione są krew i limfa. Śmierć człowieka następuje po opuszczeniu ciała przez wyższe od ciała fizycznego pierwiastki. Z tych danych wynika znowu prosty wniosek, że nie przynosi człowiekowi zaszczytu życie wyłącznie w sferze fizycznej, gdyż jest to sfera najbliższa śmierci. Nie wynika z tego wcale, że o ciało nie należy dbać lub że kultura ciała przeszkadza w kształceniu ducha. Przeciwnie, obowiązkiem każdego jest dbać o zdrowe ciało. Ładnie to ujmuje marsz Sokołów: „Tam tylko potężnym i twórczym jest duch, gdzie wola silne ma ramię".

Podobnie głosi starorzymskie przysłowie: „W zdrowym ciele zdrowy duch" – myśl na pewno słuszna, tylko w sensie okultystycznym przysłowie to powinno brzmieć: „Zdrowa dusza ma zdrowe ciało", gdyż nie ciało ma duszę, lecz dusza objęła ciało. Dowodem tego jest chociażby to, że wszelkie cechy duszy uzewnętrzniają się na twarzy człowieka i z biegiem czasu „wypisują" to na niej. Każda wada charakteru odbija się zewnętrznie, wywołując odpowiednie cierpienia fizyczne, a nie odwrotnie (do tego zagadnienia jeszcze wrócimy).

Również filozofia hinduska zajmuje się kulturą ciała. Stworzyła ona nawet specjalną szkołę, poświęconą temu celowi. Jest nią Hatha-joga, która jednak nie ma prowadzić do wyczynowości, lecz jej celem jest, by rozum jak najdalej opanował ciało – w trosce o jego dobro – i ażeby organa były posłuszne rozumowi. Ćwiczenia tej szkoły nie są dla Europejczyka łatwe i jeżeli ma on taki zamiar, to powinien ćwiczenia te prowadzić pod okiem doświadczonego nauczyciela. Bez przewodnika można sobie nawet zaszkodzić.

Nierozumne wtrącanie się w naturalną pracę organizmu może spowodować więcej szkód niż pożytku. Przekonać nas o tym może prosty przykład: Do krwi przedostały się jakieś

szkodliwe bakterie. Białe ciałka krwi z narażeniem własnego życia pracują nad tym, aby pochłonąć wroga i wyrzucić go w postaci pryszczyka czy wrzodu. Człowiek jednak, mający władzę nas swym ciałem i niezadowolony z bólu (alarm!) oraz stanu zapalnego, wtrąca się w sprawy organizmu i psuje całą pracę białych ciałek.

Tylko człowiek rozumny i dobrze przygotowany, a szczególnie taki, który wzrokiem duchowym widzi istotę rzeczy, może bezkarnie władać swoim i obcym ciałem. Ale i w tym wypadku, jak zawsze, musi dbać o to, by nie zakłócić harmonii. Każda komórka ma swój rozum i wolę i jest autonomiczna w stosunku do całości. Grupy komórek i poszczególne organa również mają swój rozum i wolę (cechy, które zostaną później omówione).

Z chwilą śmierci ciało opuszczają wyższe pierwiastki (astral, energia i pierwiastki duchowe), następuje ogólne rozprzężenie i dysharmonia. Ciało rozkłada się, a komórki dążą do samodzielnego bytu. Śmierć jest więc początkiem nowego życia w innej formie. Pogardzanie własnym ciałem jest nie do przyjęcia. Praktykują to niektóre sekty indyjskie. Doprowadzają się nawet dobrowolnie do kalectwa, które nie służy rozwojowi ducha. Takie sekty zdarzały się również w Europie; na przykład husyci uprawiali w średniowieczu biczowanie, przekonując do tej drogi nawet szersze tłumy.

Mądra asceza dąży do równowagi ciała i duszy. Tam, gdzie jest doskonałość, tam jest i harmonia – duch idealny ma również idealne ciało. Myśl o samobójstwie lub pogarda dla ciała jest w równym stopniu niemoralna jak egoizm lub zwierzęce próżniactwo, lenistwo, obżarstwo czy łakomstwo. Celem życia człowieka powinno być przejawianie swojej „jaźni", swojego ducha przez wszystkie swoje powłoki, aż do najniższej, fizycznej, gdyż od tego zależy jego powodzenie w tym życiu i dalszy rozwój w przyszłości.

Do tego celu prowadzą dwie drogi. Jedna bierna, w której praca dokonywana jest w czasie i w oparciu o losowo przypadające doświadczenia. Tą drogą tylko nieliczni mają szansę dojść do głębszych przejawów duchowych.

Drugą drogę stanowi praca nad przygotowaniem ciała fizycznego i umysłu (którego przejawem jest mózg) do świadomego torowania drogi dla „jaźni" przez wszystkie powłoki organizmu.

Nie jest dla nas do przyjęcia system bierności, zalecany przez niektóre kierunki filozofii wschodniej, który między innymi oparty jest na twierdzeniu, że „nie można tworzyć dobra, nie czyniąc jednocześnie zła".

Tej zasady trzymają się również niektóre sekty chrześcijańskie w imię „dziej się wola Nieba", a nawet niektóre kierunki filozofii europejskiej.

W odróżnieniu od tych kierunków kościół katolicki jest kościołem wojującym i opiera się na zasadzie czynienia dobra i zwalczania zła, jako drugiej formy działania w kierunku dobra.

Ciało astralne

W przeciągu trzech dni po śmierci człowieka jego ciało fizyczne zostaje opuszczone przez ciało astralne i zawarte w nim wyższe pierwiastki. Ponad trupem unosi się jeszcze sobowtór eteryczny (ciało sideryczne), tworząc drugiego trupa, który nieco wolniej, ale również ulega rozkładowi. Jest to zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że ciało sideryczne za życia jest pozbawione własnych zmysłów i korzysta ze zmysłów ciała fizycznego. Musi więc ono również ulec śmierci.

Astral (czucie, kama) natomiast ma własne zmysły, odpowiadające zmysłom fizycznym, lecz w znacznie szerszym zakresie, i jest w stanie samoistnie bytować z wyższymi

pierwiastkami. Rozważanie nad tym, co dzieje się po śmierci człowieka i jak długo przebywa przy jego ciele fizycznym astral, nie jest istotne, gdyż zależy to od stanu indywidualnego człowieka, od jego pragnień, żądz, miłości bliźniego itp. Jeżeli poznanie psychiki żywego człowieka jest tak trudne, to wdawanie się w rozważanie i tworzenie hipotez na temat żądz i pragnień ciała astralnego może nas wprowadzić na błędne tory.

Naszym celem w doskonaleniu się powinno być wyzbywanie się wszelkich żądz i niezdrowych pragnień. Sfera zaś astralna to sfera czucia, gorącego pragnienia, a więc i żądz – i dlatego droga do celu jest daleka. Wola to również czynnik żądzy, dlatego niektóre gałęzie jogi zalecają wyzbycie się pragnienia silnej woli. Jednak człowiek musi iść drogą ewolucji, a dla zdobycia siły psychicznej musi wpierw kształcić swoje ciało fizyczne i swoją wolę. Ale nie użyje tej siły prawidłowo, dopóki nie wyrobi w sobie siły duchowej.

Istnieją więc dwa bieguny: jeden fizyczny, który gromadzi energię, drugi etyczny, który ją wyładowuje. Organizm stopniowo przystosowuje się do tego – zwiększa swoje zapasy

energii (zbiornik prany) i stwarza też możność wyładowania coraz większych ilości energii.

Kształcenie astralu wiąże się więc z kształceniu woli, ale występują tu znowu dwa bieguny: jeden egoizmu zwierzęcego (biegun ujemny), drugi dodatni, oparty na uczuciu, miłości i wzlotach etycznych.

Święty Augustyn tak to ujmuje: „Nie w tej sile znajduję Boga mojego, albowiem tym sposobem znalazłby Go koń i mul, które nie mają rozumu – a przecież jest to ta sama sita, którą żyją ich ciała.

Jest jednak inna siła, nie tylko ta, która ożywia, lecz ta, która sprawuje czucie w ciele, które mi Pan utworzył".

Ciało astralne ma szeroką sferę działania – w granicach między dobrem i złem. Dla ludzi nieetycznych sfery wyższe są niedostępne. Granice tej sfery są osiągalne tylko dla ludzi dobrych, ale zanim jej nie przekroczą (wchodząc do sfer wyższych) i oni mogą jeszcze z tej drogi zboczyć.

Wola to żądza, więc może to być i egoizm. „Egoizm tworzy różnicę między dobrem i złem. Bardzo trudno to zrozumieć, ale przyjdziecie z czasem do takiej świadomości, że w świecie nie ma władzy nad wami, dopóki sami nie oddacie im tej władzy. Nic w świecie nie ma władzy nad indywidualnym "ja" człowieka, dopóki nie zatraci on wskutek własnego niezrozumienia – swojej niezależności".

Osiągnięcia okultystyczne są związane z wielkimi zmaganiami duchowymi-w myśl zasady, że niczego na świecie nie osiąga się za darmo. Są co prawda wyjątki, że komuś udaje się dojść do płaszczyzny astralnej omalże bez walki duchowej, ale każdy musi się liczyć z tym, że płaszczyzna ta przyciąga jak magnes i zobowiązuje. Ten, kto raz do niej doszedł, nie może już uniknąć tego skutków.

W drodze do okultyzmu nie można już być biernym wobec cierpienia. To, co dawniej było dalekim i obojętnym, dzisiaj staje się ważnym, a czasami nawet nie do zniesienia. Chcemy działać, chcemy użyć wiedzy, a gdy spotykamy opór, to podnieca on do działania. Miłość staje się szersza, jak wszystko w tej strefie. Nie ma już obojętności, bo to nasze rozszerzone „ja" nie może być obojętne. Wzmagają się cierpienia, bo cudze myśli nie są już  tajemnicą. Są one często pełne fałszywych komplementów lub kłamstwa; fałszu lub obojętności – a wszystko to drażni i boli. Otoczenie nawet nie wie, o co chodzi, a zbyt otwarte demaskowanie własnych myśli zraża otoczenie, które zaczyna nawet nas unikać. Atmosfera staje się sztuczna i nieznośna; człowiek pozostaje opuszczony ze swoim rozszerzonym „ja".

Przyjaciel przestaje być przyjacielem, a fałszywe poglądy, zwłaszcza osób, które się kocha – bolą i ranią. Pozostaje więc jedyna droga-podążania wyżej i wyżej. Tam nie ma cierpień, tam spokój i radość, ale żeby tam dojść, czeka nas nowa walka, i to bardziej zacięta – aż do zwycięstwa. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą".

O ludziach, którzy usiłują poznać wyższe sfery z pobudek niskich, mówi J.C. Chatterji w „Filozofii ezoterycznej Indii": „Niestety, jakże nieliczni są ci,, którzy zbliżają się do nas kierowani czymś więcej, aniżeli prostą ciekawością. Czyż nie ma wśród moich słuchaczy takich, których sprowadziła żądza rozwinięcia w sobie władz niezwykłych, ludzi ambitnych-z taką ambicją, która może stać się dla nich samych bardziej niebezpieczną od pospolitej chciwości materialisty?"

Ciało astralne jest tak lotne, że nawet z trudnością może się posuwać powoli – ono biegnie jak myśl i jest w stanie przekazać lub dostarczyć naszej świadomości wrażenia. zdolność wysyłania ciała astralnego na odległość trzeba sobie jednak wypracować. Początkowo udaje się to na małe odległości, a później na coraz dalsze. Trzeba pamiętać, że w tych doświadczeniach musi być zachowana nić łącząca astral z ciałem, gdyż w przeciwnym wypadku następuje śmierć.

W pierwszych próbach trudno rozróżnić, gdzie jest imaginacja (dokuczliwy wróg), a gdzie się zaczyna rzeczywistość. Inaczej się widzi, a inaczej czuje. Do właściwego celu może

zaprowadzić jedynie własna praca i praktyka. Charakterystyczne jest to, że gdy zmysły astralne się rozwiną, to zaostrzą się również zmysły fizyczne. Na przykład pewne promieniowanie ciał, które dla osób niewyrobionych są niewidoczne, stają się łatwo widoczne dla tych, którzy panują nad swoim astralem.

Pamiętać jednak należy również o tym, że niektóre kierunki ćwiczeń nad ciałem astralnym, na przykład zmierzające do tzw. „aportów", jak zarówno wysiłki natury fizycznej drogą szafowania swoją energią (praną) – mogą osłabić cały organizm i spowodować również przytępienie zdolności zmysłów astralnych, a nawet wykluczyć ich reagowanie.

Ciało sideryczne – siła życiowa – prana

Na ciało sideryczne składa się siła życiowa i ektoplazma. Jest ono najbardziej zbliżone do ciała fizycznego i stanowi jego uzupełnienie.

Siła życiowa to energia, która ożywia organizm. Posiada różne nazwy. W sanskrycie nazywa się ją „praną" (i tą nazwą będziemy się również posługiwali). Inni nazywają ją „energią magnetyczną" lub „mesmeryczną" (od nazwiska dra Mesmera). Oznacza się ją również jako „biomagnetyzm". Reichenbach dał jej nazwę „Od", a jeszcze inni określili. ją jako „efflorescencję" lub promienie „N". Nazwy są wymyślane przez różnych odkrywców tych samych zjawisk, znanych już bardzo dawno i nazwanych przez Hindusów siłą życiową (praną). Polega to na tym, że odkrywcy nie znali okultyzmu, a dla spopularyzowania swoich odkryć dali nowe nazwy, ich zdaniem najbardziej właściwe.

Prana znajduje się wszędzie, we wszystkich formach życia organicznego, a nawet nieorganicznego. Po prostu przenika wszystko. Ilość jednak prany nie wszędzie jest jednakowa. Przyroda żywa posiada jej więcej niż martwa, zwierzęta-więcej od roślin. Również u ludzi zachodzą bardzo znaczne różnice. Są jednostki tysiące razy bogatsze w pranę niż przeciętny ogół. Siła życiowa, nieco podobna do elektryczności, jest zróżnicowana w postaci fal dodatnich i ujemnych. Fale te mają też swoją specyficzną gęstość, niezależną od natężenia. W myśli siła ta przenosi się w formach nie słabszych, lecz bardziej subtelnych niż fale magnetyczne.

Rozróżnianie i badanie rodzajów i gatunków tej energii powinno stanowić specjalną gałąź nauki. Niestety, dotychczas nauka zaledwie zaczyna interesować się tymi przejawami. Filozofia hinduska uczy, że nawet atomy składają się z ładunków prany. Prana jest tą energią, która przenika ciało fizyczne i jest w odpowiednio wysubtelnionych formach zużywana przez wszystkie jego tkanki i powłoki. Formy energii są tym subtelniejsze, im bliżej znajdują się „jaźni", nie tracąc przy tym na sile, a przeciwnie, zyskując na niej. Prana nie jest w organizmie równomiernie rozłożona, ma ona w nim swoje skupienia – centry.

Komunikacja tej energii w organizmie nie odbywa się przez system nerwowy, jak sądzą błędnie niektórzy. Roznosicielem i pochłaniaczem prany jest system krwionośny, nie zaś nerwy, które przenoszą i komunikują tylko wrażenia. Można się o tym samemu przekonać.

Magnetyzer, potrząsając opuszczonymi w dół rękoma, powoduje przypływ krwi do rąk i równoczesny przypływ energii magnetycznej – prany. Przez dobrą gimnastykę oddechową powodujemy nie tylko utlenienie krwi, ale również nabranie nowych zapasów energii – prany z zewnątrz.

Przez wywołanie sztucznego odpływu krwi z głowy do nóg (buty Pragłowskiego) wzrasta podatność do zahipnotyzowania i odwrotnie-alkohol wywołuje przypływ krwi do głowy, a tym samym wzrasta odporność na hipnozę.

Proste te przykłady dostatecznie wyjaśniają, że energia magnetyczna przenosi się systemem krwionośnym. Stąd pochodzi słuszny pogląd, że natury obdarzone temperamentem sangwinistycznym są bardziej uzdolnione do wyrobienia w sobie większej siły życiowej i psychicznej.

Prana nie ma własnych organów zmysłowych, posługuje się więc zwykłymi zmysłami. W stosunku do ciała astralnego jest głucha i niema – może być jednak z jego pośrednictwem (i oddzielnie) wysyłana, posługując się ektoplazmą. Właściwe operowanie praną i ciałem astralnym jest pomocne przy kontaktowaniu się na odległość (jasnowidzenie).

W wyznaniu św. Augustyna czytamy: „Ażeby zbliżyć się do tego celu, nie potrzebowałem okrętów, pojazdów ani własnych nóg, ani nawet tyle czasu, ile potrzeba do przejścia z domu do ogrodu. Albowiem dojść tam nie było niczym innym, jak tylko chcieć iść i to m...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bloodart.opx.pl
  •