Kompleks Hatifnatów, BAJDEUSZ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
2014-04-24
Ponoć większość ludzkich nieszczęść bierze się stąd, że człowiek nie potrafi wytrzymać cicho i sam w swym pokoju… Czyli, że go coś niepokoi, wygania i gdzieś nosi. Mam wrażenie, że w tych czasach nasila się to jakoś szczególnie i nie dotyczy to tylko mężczyzn.
*
W jednym z opowiadań o Muminkach, Tatuś Muminka, niczego nie wyjaśniając, opuścił dom i ruszył przed siebie, gnany jakąś nieodpartą tęsknotą i melancholią. Tak dotarł na brzeg morza, gdzie ujrzał łódź z trzema Hatifnatami. Słyszał o nich, że żyją niedobrym życiem… Że interesuje je tylko jedno: płynąć dalej niż to możliwe. I że nie myślą o niczym innym, jak tylko o sobie, elektryzują się podczas burzy i są zagrożeniem dla tych, co mieszkają sobie zwyczajnie w domach. A Tatuś wiedział, że właśnie mu o to teraz chodzi, bo ma dość domu, herbaty i zwyczajności. Wsiadł do ich łodzi i ruszyli przed siebie. Nigdy przedtem nie doznał takiego bezkresu morza i nie widział tak wielkiego księżyca. Liczyło się teraz tylko to, wolność i horyzont… Ale choć Tatuś im mówił o tym z zachwytem, oni milczeli. Byli bladzi, mieli elektryzujące ślepia i byli tajemniczy. Na najbliższej wyspie z wielką górą Tatuś ujrzał, jak odczytują coś ze zwoju kory – coś, co jest ważniejsze niż wszystko inne, jak pomyślał. Tak nawiedzali potem inne wyspy, a Tatuś zapominał i wspomnień, i marzeń, jak i o domu. Jakby liczył się tylko wiatr, grzbiet fali pod łodzią i następne wyspy. W końcu zaczęły się pojawiać inne łodzie i coraz więcej Hatifnatów wysiadających na jednej wyspie. Tatuś czuł się wśród niech coraz bardziej obco. Był określony przy ich takosamości miał czarny niepowtarzalny kapelusz z dedykacją od Mamusi Muminka. Kłaniał się i starał się upodobnić do nich, jak tylko mógł. Naraz zerwał się wicher, który go przewrócił i burza. I wtedy nagle zapytał siebie: „Co ja tu robię? Jestem przecież Tatusiem Muminka!” Patrzył na Hatifnatów, którzy właśnie za burzą tęsknili i jej szukali, by się naelektryzować. Tylko tego potrzebowali?! I Tatuś pomyślał: „A ja myślałem, że oni są tacy nadzwyczajni i wolni, bo byli tacy tajemniczy i wciąż wędrowali. A oni tylko naelektryzowani zdają się być pełni wielkich, gwałtownych uczuć… A tak naprawdę są biedni, ograniczeni i nie mają nic do powiedzenia!” I kiedy lunął deszcz, Tatuś nacisnął kapelusz i krzyknął: „Wracam natychmiast do domu!” Bo nie mógł znieść myśli, że mógłby nikogo nie kochać, nie obchodzić urodzin, nikomu nic nie wybaczyć i nie mieć nigdy nieczystego sumienia. Był zmoknięty i szczęśliwy, bo wracając do domu, nigdy nie czuł się bardziej wolny, przynajmniej tak, jak powinien być wolny prawdziwy tatuś.
*
Przy rosnącej modzie na to, co szalone, gorączkowe i ekscytujące, dobrze przypomnieć słowa Rilkego, że wszystko, co frenetyczne, szybko przeminie, że kwiat, dziecko, dzieło rodzi się ze spokoju - z cierpliwej wierności swojemu miejscu w życiu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]