Klątwa Tygrysa 2 - Wyzwanie, Ebooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Houck Colleen
Klątwa tygrysa 02
Klątwa tygrysa Wyzwanie
Serce Kelsey zostało złamane, pradawne zaklęcie - nie.
Po powrocie do domu dziewczyna próbuje zapomnieć o
indyjskim księciu Renie i poukładać sobie życie na nowo.
Jednak mroczne siły nie zostały pokonane, a
niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku. Kelsey musi
wrócić do Indii - tym razem z niepokornym bratem Rena,
Kishanem, nad którym również ciąży klątwa.
Czy Kelsey zdnajdzie odwagę, by uwierzyć w miłość i stanąć
do walki ze złem? Czy to wyzwanie przybliży całą trójkę do
złamania zaklęcia, czy przeciwnie - pozbawi ich złudzeń?
Krosna czasu
Ludzkie życie na krosnach tkane —
Jego wzoru nie zna nikt z nas.
Praca wre, a czółenka skaczą,
Aż się w wieczność zamieni czas.
Jedna nić jest przędziona ze srebra,
Inna znowu ze złotych lśnień,
Bywa też, że ciemniejsze pasmo
Na tkaninę położy cień.
Lecz jest ktoś, kto na oku ma stale
Każdej nici niechybny bieg,
Kto je zręcznie, powoli układa
W tajemniczy, misterny ścieg.
Bóg z pewnością dogląda warsztatu
I planuje czółenek lot,
Aby nici i jasne, i ciemne
W tylko sobie znany złożyć splot.
Jego piękno On jeden dostrzega,
Zręczną dłonią prowadząc nić.
Tylko On wie, która nić ma rzucać
Czarny cień, a która złotem lśnić.
A kiedy na dobre ucichnie
Szum i stukot warsztatu tkackiego,
Bóg pokaże gotowy materiał
I wtedy wyjaśni, dlaczego
W zręcznej dłoni Wszechmocnego Tkacza
Ciemna nić jest tak samo potrzebna,
By ułożyć wzór nieodgadniony,
Jak nici ze złota i srebra.
autor nieznany
PROLOG
POWRÓT DO DOMU
Mocno trzymałam się skórzanego fotela. Poczułam ścisk w sercu, gdy prywatny
samolot, w którym siedziałam, wystartował i zaczął oddalać się od Indii. Byłam
pewna, że gdybym odpięła pas bezpieczeństwa, zapadłabym się w podłogę, a potem
zleciała w dół, w stronę koron drzew setki metrów pode mną. Wtedy dopiero
poczułabym się dobrze. Zostawiłam serce w Indiach. Wypełniała mnie dojmująca
pustka, jakbym była tylko wydrążoną skorupą. A co najgorsze -to wszystko na
własne życzenie.
Jak mogłam się zakochać? I to w kimś tak skomplikowanym? Ostatnie kilka
miesięcy minęło w mgnieniu oka. Zaczęło się od pracy w cyrku, potem była podróż
do Indii z tygrysem, który okazał się indyjskim księciem, a skończyło na walkach z
mitycznymi stworzeniami i próbach spełnienia warunków zaginionej przepowiedni.
Przygoda dobiegła końca, a ja zostałam sama.
Trudno mi było uwierzyć, że zaledwie kilka minut temu pożegnałam się na lotnisku
z panem Kadamem. Poklepał mnie delikatnie po plecach, a ja chwyciłam go
kurczowo i uściskałam z całych sił, jakbym miała go już nigdy nie puścić. W końcu
wyzwolił się z moich żelaznych objęć i mamrocząc słowa pociechy, powierzył mnie
pieczy swojej pra-pra-pra-prawnuczki Nilimy.
Na szczęście w samolocie Nilima zostawiła mnie w spokoju. Nie miałam ochoty na
towarzystwo. Przyniosła mi lunch, ale nie byłam w stanie myśleć o jedzeniu, choćby
nie wiem jak smakowitym. Zdawało mi się, że balansuję na skraju połaci ruchomych
piasków, które
w każdej chwili mogą mnie wciągnąć w otchłań rozpaczy. Posiłek był ostatnią
rzeczą, na jaką miałam ochotę. Czułam się wyczerpana i pozbawiona życia, jak
zgnieciony papier, pozostały po świątecznych prezentach.
Nilima zabrała nietknięty lunch i próbowała skusić mnie ulubionym napojem —
zimną wodą z cytryną — lecz bez skutku. Bóg wie, jak długo gapiłam się na pełną
szklankę, obserwując krople formujące się na jej zewnętrznych ściankach i
spływające na blat stolika, gdzie tworzyły małą kałużę.
Usiłowałam zasnąć, żeby choć na parę godzin o wszystkim zapomnieć, ale błoga,
mroczna nieświadomość nie nadchodziła. Wpatrywałam się w przestrzeń, a w
głowie kotłowały mi się myśli o białym tygrysie i pradawnej klątwie, której padł
ofiarą. Patrzyłam na pusty fotel pana Kadama naprzeciw mojego, wyglądałam przez
okno albo wbijałam wzrok w migające światełka na suficie. Od czasu do czasu
spoglądałam na własną dłoń i miejsce, w którym jeszcze niedawno znajdowały się
całkiem już teraz wyblakłe rysunki szamana Pheta.
Nilima wróciła z odtwarzaczem MP3. Kilka znajdujących się na nim piosenek
pochodziło z Indii, ale w większości była to amerykańska muzyka. Wyszukałam
najsmutniejsze utwory, takie, których słucha się po zerwaniu, i nacisnęłam przycisk
play.
Rozpięłam plecak i wyciągnęłam pled babci, przypominając sobie poniewczasie, że
wcześniej zawinęłam w niego Fanindrę. Rozłożyłam pled, wyjęłam złotego węża,
dar od samej bogini Durgi, i umieściłam go obok siebie, na oparciu siedzenia.
Zamieniony w bransoletę gad spał, a przynajmniej tak mi się zdawało. Pogłaskałam
jego gładki, złoty łeb i wyszeptałam:
— Mam już tylko ciebie.
Okryłam nogi pledem, ułożyłam się w odchylanym fotelu i wbiłam spojrzenie w
dach kabiny. Słuchając cicho piosenki
One Last Cry
1
,
położyłam Fanindrę na
kolanach i gładziłam jej lśniące sploty. Blask szmaragdowych oczu węża miękko
oświetlał wnętrze samolotu i pocieszał mnie, podczas gdy muzyka wypełniała puste
miejsce w mojej duszy.
1
One Last Cry -
Ostatni raz, kiedy płaczę (wszystkie przypisy pochodzą od tłum.).
[ Pobierz całość w formacie PDF ]