Kotołaki, RPG, Warhammer 2 ed, bestiariuszowe (Dimzard)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kotołaki
14-07-2007, 10:09
3322 x przeczytano
Jeśli posiadasz kampanię Potępieniec do pierwszej edycji Warhammera, weź ją szybko z półki i otwórz na stronie 15. Dla niewtajemniczonych, znajduje się tam krótki wątek z Emmarettą w roli głównej. Emmaretta to kobieta, która zmierza do jakiegoś miasta, by wykupić z więzienia swego kochanka. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że i ona i jej luby są kotołakami. W owym wątku różnica między człowiekiem, a kotołakiem jest taka, że człowiek-kot ma więcej Ataków i widzi w ciemnościach, zatem nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Nie oszukujmy się, to jest gówno. Warhammer nadal jest systemem fantasy i nadal jest w nim miejsce na istoty magiczne i niezwykłe. Trzeba je tylko kreować delikatnie, bez przegięć i dopiero na końcu skupić się na rozwiązaniach mechanicznych. Inaczej wyjdzie takie dziwadło, człowiek zamieniający się w kota, żeby mieć więcej Ataków.
Jestem, co prawda, raczej zwolennikiem low-fantasy, ale nie obawiam się urozmaicania świata o elementy nieludzkie, fantastyczne. Oto, jak sobie wyobrażam takiego kotołaka na sesji…
Nie ma możliwości przeistaczania się z człowieka w kota i odwrotnie. To chore! To domena druidów. Kotołak jest istotą skrzyżowaną, co niekoniecznie musi oznaczać, że matka lub ojciec mieli kontakt z Filemonem albo Kiciusiem. Co jest konkretnym powodem powstania kogoś takiego, nie ma większego znaczenia, ewentualnie sami sobie to określicie. Ważne, że przy dokładniejszych obserwacjach można stwierdzić, czy dany osobnik ma w sobie coś z kota.
Hans jest kotołakiem, z tego też powodu został odrzucony przez rodziców. Szczęśliwie uniknął śmierci z rąk łowców czarownic, umknął też zainteresowanym naukowcom, którzy chcieli wykorzystać go do badań. Dziś Hans jest dorosły, ma trzydzieści lat i zawsze chodzi w obszernym płaszczu. Kryje pod nim rudy ogon, kryje przerzedzone futro (ma charakterystyczne prążki) i zadrapania. Niestety, gdy jest sam i rozbiera się do snu, ostre pazury często dają o sobie znać. Gdy staje rano przed brudnym lustrem, krzywi się na myśl o brzytwie. Jego twarz często pełna jest zacięć. Hans musi jednak dokładnie się golić, by ukryć długie wąsy, które odrastają niezwykle szybko. Hans żywi do siebie odrazę. Jedyne, czego nie może ukryć, a co w innych wzbudza niejednokrotnie przerażenie, to oczy. Kocie oczy, które lśnią w nocy zielonym blaskiem. Często miał z tego powodu kłopoty, często karczmarz nie chciał użyczyć mu pokoju.
Hans jednak często zapomina o nieprzychylności świata, chadza własnymi ścieżkami. Zdarzało się, że opuszczał nagle swój dom w Delberz i znikał na wiele miesięcy, by pojawić się równie nieoczekiwanie. W takich chwilach ten człowiek nie myśli o innych, zwyczajnie musi odbyć podróż, choćby nie miała konkretnego celu. Gdy jednak Hans natrafi na swej drodze na samca ze swego gatunku… ludzie mówili, że czasem, gdy wracał do domu, był obity i poharatany, jakby uczestniczył w jakiejś nieludzkiej bójce.
Teraz postawmy sobie pytanie: czy jakiś tam dziwaczny kotołak może zniszczyć ciężką atmosferę Warhammera? Moim zdaniem nie może. Spójrzcie, że ktoś taki ma przerąbane na całej linii – z jednej karczmy go wywalą, w innej odmówią usług, w domu publicznym pewnie też wiele nie zwojuje. Bycie kotołakiem to równie przerażające przekleństwo co posiadanie skrzydeł czy chitynowego pancerza. Ludzie boją się odmieńców, boją się każdego, kto jest choć trochę inny. Jest więc przerażenie, a ze strony kotołaka, który przecież niekoniecznie musi mieć złe zamiary, jest smutek i zrezygnowanie, poczucie odrzucenia. Z tego też względu odradzałbym wcielania się w postać człowieka-kota, bonus do ataków i Inicjatywy nie zrekompensują utrudnień w kontaktach z resztą społeczeństwa. Jeśli natomiast któryś z graczy uprze się, droga wolna! Odgrywanie kotołaka to naprawdę spore wyzwanie. Przypominam o cechach charakteru kota, to subtelne posiadanie wszystkich w tyle, chadzanie własnymi ścieżkami… dla mnie, na dodatek, koty zawsze były zdradzieckie. Czy kotołak nie opuści w kluczowym momencie swych towarzyszy?
Redakcja: Maeth
[ Pobierz całość w formacie PDF ]