Knoll Jessica - Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie, Biblioteka

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Wszystkim TifAni FaNellim całego świataWiemRozdział 1Badałam nóż, który trzymałam w dłoni.– To nóż z kolekcji Shun. Czuje pani, jaki jest lekki w porównaniu z Wüsthofem?Przyłożyłam palec do ostrza przypominającego podbródek czarownicy, by je sprawdzić. Uchwytnoża podobno miał być odporny na wilgoć, ale w moim uścisku szybko się pocił.– Myślę, że ten model bardziej nadaje się dla kogoś, kto ma pani posturę. – Spojrzałam spod okana sprzedawcę, przygotowując się na słowo, którego ludzie zawsze używają, aby opisać niskiedziewczyny spragnione określenia „szczupła”.– Drobną. – Uśmiechnął się tak, jakby miało mi to schlebiać. Szczupła, elegancka, pełnawdzięku – to byłby komplement, który mógłby zrobić na mnie wrażenie.Tymczasem w kadrze pojawiła się kolejna dłoń, o odcieniu skóry kilka tonów jaśniejszym niżmoja, i chwyciła za rączkę od noża.– Mogę wypróbować?Spojrzałam także na niego. Mój narzeczony. To określenie nie martwiło mnie tak bardzo jaksłowo, które następowało tuż po nim. Mąż. To Słowo ciaśniej zaciskało na mnie gorset, zgniatałomoje trzewia, powodowało, że paniczny strach chwytał mnie za gardło, a w głowie dźwięczał miwyraźnie sygnał SOS. Równie dobrze mogłam zdecydować, żeby nie odpuścić. Wsunąć wykuteniklowane ostrze ze stali nierdzewnej (z kolekcji Shun, bo stwierdziłam, że ten bardziej mi siępodoba) bezgłośnie w jego żołądek. Sprzedawca pewnie wydobyłby z siebie krótkie, pełne godności„Ach!”. To matka z marudnym dzieckiem, która stała za nim, zaczęłaby krzyczeć. Można bypowiedzieć, że stanowiła niebezpieczną mieszankę znudzenia i dramatyzmu, dzięki której mogłabyz pewną satysfakcją i ze łzami w oczach opisać tę napaść reporterom, których cała chmara pojawiłabysię na miejscu zbrodni. Odwróciłam nóż ostrzem w dół, zanim byłam w stanie sprężyć się do skoku,zanim byłam w stanie wykonać pchnięcie, zanim wszystkie mięśnie w moim ciele, jak zawsze czujne,skurczyły się niczym w trybie autopilota.– Jestem podekscytowany – powiedział Luke, kiedy wyszliśmy z Williams-Sonoma na Fifty-ninthStreet; powiało za nami lodowatym powietrzem z klimatyzacji.– Naprawdę?– Te kieliszki do czerwonego wina są piękne.Splotłam palce swojej dłoni z palcami jego dłoni, żeby pokazać mu, jak wiele to dla mnie znaczy.Chodziło o tę myśl o „miejscu zbrodni”, której nie mogłam znieść. Nieuchronnie zamierzaliśmy wyjśćz sześcioma talerzykami deserowymi, czterema talerzykami na sałatki i ośmioma talerzamiobiadowymi, a mnie nigdy nie udałoby się skompletować tej małej rodziny chińskiej porcelany.Wyglądałyby koszmarnie na stole kuchennym, Luke ciągle proponowałby, żeby je odstawić na bok,a ja warczałabym: „Nie teraz”, aż pewnego dnia, długo po ślubie, owładnęłaby mną szalona myśl,żeby wsiąść do linii metra 4/5 i szturmem zdobyć dom towarowy Williams-Sonoma, niczymniezłomna Martha Stewart, tylko po to, żeby dowiedzieć się, że wzór Louvre, który kupiliśmy przedlaty, wyszedł już z produkcji.– Pójdziemy na pizzę?Luke roześmiał się i objął mnie w talii.– Do czego to wszystko zmierza?Moje palce zesztywniały w jego dłoni.– Myślę, że najważniejsze jest planowanie. Umieram z głodu. – Kłamałam. Nadal miałam mdłościpo grubej kanapce od Reubena, którą zjadłam na lunch, różowej i przeładowanej jak zaproszenieślubne.– Patsy’s?Próbowałam, żeby to zabrzmiało tak, jakbym właśnie wpadła na ten pomysł, a w rzeczywistościsnułam fantazje o tym, że odrywam kawałek pizzy w restauracji Patsy’s, rozciągam kawałki białegosera, ale nie gryzę ich, co zmusza mnie do ściskania ich między palcami i ciągnięcia, a dodatkowakulka mozzarelli zsuwa się z czyjegoś kawałka pizzy. Ta fantazja erotyczna pojawiała się wciąż nanowo od zeszłego czwartku, kiedy postanowiliśmy, że w niedzielę ostatecznie zajmiemy się sprawamiurzędowymi. („Ludzie pytają, Tif”. „Wiem, mamo, właśnie się do tego zabieramy”. „Przecież dowesela zostało pięć miesięcy!”).– Nie jestem głodny – Luke wzrusza ramionami – ale jeśli naprawdę masz ochotę. – Co za gra.Nadal trzymaliśmy się za ręce, przechodząc przez Lexington Avenue, i unikaliśmy grup kobieto muskularnych nogach, w białych szortach i sportowych butach, taszczących ze sobą wszystkieskarby, które mieszczą się w sklepie Victoria’s Secret przy Fifth Avenue, a których nie można dostaćw tym samym sklepie w Minnesocie. Legion dziewczyn z Long Island, z paskami ich gladiatorskichsandałów owijającymi się wokół łydek w kolorze miodu niczym skórzana winorośl po drzewie.Spoglądały na Luke’a. Spoglądały na mnie. Nie miały żadnych wątpliwości. Pracowałamniezmordowanie, żeby pozyskać godną rywalkę, taką Carolyn dla swojego Johna F. Kennedy’egojuniora. Skręciliśmy w lewo, idąc wzdłuż Sixtieth Street, zanim znowu odbiliśmy w prawo. Byładopiero siedemnasta, kiedy przeszliśmy na drugą stronę Third Avenue i znaleźliśmy restauracjęz nakrytymi i wolnymi stolikami. Ci zabawni nowojorczycy nadal jedli brunch. Byłam jedną z nich.– Na zewnątrz? – zapytała hostessa.Skinęliśmy głowami, a ona porwała dwa menu z pustego stolika i dała nam sygnał, żebyśmy za niąposzli.– Poproszę kieliszek montepulciano. – Hostessa uniosła brwi z oburzeniem i mogłam sobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bloodart.opx.pl
  •